POLONIJNE ZIMOWISKO WISŁA ' 07


Powrót

O nas

Członkowstwo

Kontakt

 


 


     POLONIJNE ZIMOWISKO WISŁA ' 07
 Z niewyjaśnionych do końca przyczyn 5.02.2013 r., w czasie trwania Polonijnego Zimowiska Krokus`2013, bezpowrotnie usunięte zostało jedno z naszych kont w programie Picassa, na którym zamieszczone były foto - albumy z naszych Zimowisk i Kolonii z lat 2009 - 2012. Nie wierzymy w przypadek. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy dla kogoś konkurencją. Foto - galerie odtwarzamy na innym koncie. Niebieski link oznacza, że galeria jest już aktywna. Przepraszamy.


Hurra! Znowu jedziemy do Polski! Ja już jestem prawie całkiem spakowany i odliczam sobie godziny do wyjazdu - fajna zabawa, spróbujcie. No tak całkiem spakowany to nie jestem, bo muszę sobie jeszcze sprawić zimowe ubranko, bo z ubiegłorocznego całkiem już wyrosłem, zwłaszcza w  pasie. Ten bałwan to właśnie ja, Wasz niewątpliwie od samego początku ulubiony - Zimowiskowy Kubus. A co, może nie?! No, czy cóś. Dla zmylenia przeciwnika, specjalnie się przebrałem. I bez aluzji proszę! Jestem pewny, że nikt ze starych kolonisto - zimowiskowiczów mnie nie rozpoznał. Ale do rzeczy. Bardzo się cieszę na spotkanie z Wami. Cieszę się, że znów będę opisywał, fotografował i filmował naszą kolejną wyprawę do Polski. Wszystko to zamieszczać będę na tej właśnie stronie, już w czasie Zimowiska, żeby Wasi najbliżsi byli zorientowani, co tam w zimowiskowej trawie (śniegu) piszczy. Zdjęcia i filmiki można też sobie ściągać do woli - żadnych praw autorskich. No taki, to nie jestem. Do zobaczenia w sobotę na dworcu!



Dzień Pierwszy (sobota, 5 lutego)
No to, się zaczęło. Wszystkim udało się nie spóźnić, nawet pociąg do Zebrzydowic przyjechał punktualnie. Podróż upłynęła szybko i wesoło i bardzo sprawnie. Do Hostelu KROKUS, naszego domu na ten polski tydzień w Wiśle, dojechaliśmy nawet 15 min. przed planowanym czasem. Od razu po umyciu rąk poszliśmy do jadalni na obiad. Wszystkim dzieciakom bardzo smakowało. W tym czasie nasze bagaże z luku autobusu powędrowały aż na nasze II piętro. Do tej pory nikt nie wie jak to się stało! Przecież nie mogły się tam same wdrapać. Carolina z I Grupy powiedziała, że to chyba czary jakieś, bo jak była na Kolonii w ubiegłym roku, to też różne dziwne rzeczy się działy i opowiedziała historię o pluszowym misiu, który sam do niej przyszedł. Prawda, prawda - byłem tam wtedy, ale to chyba coś innego. Widzę, że trzeba będzie wyjaśnić tę zagadkę. Rozpakowanie się poszło bardzo sprawnie więc zwiedziliśmy nasz Hostel i poszliśmy na spacer. Po kolacji wsiedliśmy w autobus i pojechaliśmy na nasz Stok, żeby pobrać i przymierzyć wypożyczony sprzęt zjazdowy. Wszystko, nawet przywiezione z Wiednia narty i deski snowboardowe zostawiliśmy w naszej przechowalni na Stoku, żeby nie nosić ich codziennie w dwie strony. Jak wróciliśmy do Krokusa, to prawie do samej ciszy nocnej, nasze Panie wychowawczynie zorganizowały takie fajne zabawy, których nikt z nas jeszcze nie znał. To był dzień! No to pa, dobranoc.

>FotoGaleria z 1. dnia Zimowiska < >Filmik z 1. dnia Zimowiska<



Dzień Drugi (niedziela, 6 lutego)

No i się zaczęło! Na śniadanie poszliśmy już w 50 % ubrani do zajęć na stoku. Potem - do pokojów po druga połowę wyposażenie, zbiórki w grupach, do autobusu i... na stok, gdzie czekało na nas pięciu instruktorów, dwóch do snowboardu i trzech do nart, pod kierownictwem znanego nam z poprzednich Zimowisk p. Romana Raszka (Activ-Prom). Zajęcia rozpoczęliśmy bardzo punktualnie, bo cały nasz sprzęt był już na stoku. Choć mieliśmy przerwę w zajęciach na drugie śniadanie, nie tylko adrenalina, ale i ruch na świeżym górskim powietrzu, spowodowały obiadowe dokładki. Po obiedzie wyjechaliśmy na naszą pierwszą wycieczkę do >Chaty Kawuloka< w Istebnej i sławnych w świecie Koniakowskich Koronczarek. Wszystkim bardzo się podobało i byli bardzo zainteresowani. Prawie wszyscy obkupili się w koronkowe cudeńka, nie tylko dla siebie, ale i jako prezenty dla najbliższych. Po powrocie i smacznej kolacji, bawiliśmy się pysznie, choć trochę w stresie, bo wiedzieliśmy, że Konkurs Czystości od wczoraj, nieubłaganie rozpoczął punktację. Pa, pa. Do jutra.>FotoGaleria z 2. dnia Zimowiska < >Filmik z 2. dnia Zimowiska <



Dzień Trzeci (poniedziałek, 7 lutego)

Dzisiaj było odwrotnie - dopołudnia wycieczka, a kursy narciarski i snowboardowy po obiedzie. Pojechaliśmy do Ustronia. Najpierw odwiedziliśmy wiele różnych zwierząt w Leśnym Parku Niespodzianek. Większość z nich była na wolności i można je było karmić i głaskać. Oglądaliśmy też pokazy lotów ptaków drapieżnych - orłów, sokołów i jastrzębi. Oj, pięknie było! Ale to jeszcze nie koniec, bo potem pojechaliśmy zdobywać naszą pierwsza polską górę - Górę Równica. Celem wyprawy było usytuowane prawie na szczycie, jedno z najstarszych w Polsce Schronisk PTTK. Ale dzielnie maszerowali, i w dodatku z piosenką na ustach! Wszystkim się udało! Tam też, na pamiątkę tego wydarzenia otrzymaliśmy specjalne, okolicznościowe dyplomy. Niestety, nie mam stamtąd żadnego filmiku, bo uszkodził się aparat. Ale szkoda. Dobrze, że chociaż jest trochę zdjąć z innych aparatów. No pech i już! Po obiedzie, o 15:00 rozpoczął się drugi blok zajęciowy naszych Kursów. W czasie przerwy, tym razem spałaszowaliśmy nie drugie śniadanie, a wysoko energetyczny podwieczorek. A ciepła herbata w termosie, to też dobry wynalazek. Muszę Wam powiedzieć, że nasze dzieciaki robią takie postępy, że instruktorzy nie mogą się ich nachwalić. Były oczywiście przetasowania w grupach i ta dla początkujących, bardzo nam zmalała. Bardzo tez się podobała końcowa część Kursów, która odbyła się przy sztucznym oświetleniu stoku. Do naszego Krokusa wróciliśmy na trochę spóźnioną, ale jakże pyszną kolację - palce lizać. A potem, to już wspólne gry i zabawy. Nie uwierzycie jak się nasza wiara rozśpiewała, aż miło posłuchać. To tyle na dzisiaj. Pa, dobranoc.>FotoGaleria z 3. dnia Zimowiska < >Filmik z 3. dnia Zimowiska <



Dzień Czwarty (wtorek, 8 lutego)

Dzisiejsze zajęcia Kursów, które też należy zaliczyć do rewelacyjnych, odbyły się już w nowych składach uczestników w podgrupach specjalistycznych. Nie uwierzycie, ale na zakończenie dzisiejszych zajęć znowu były przetasowania - oczywiście in plus. Brawo! A po obiedzie - wielka niespodzianka, o której nawet ja dowiedziałem się w ostatniej chwili - wycieczka do Chlebowej Chaty w Górkach Małych. Tam, to się dopiero działo! W Chacie Kawuloków dowiedzieliśmy się jak żyli górale beskidzcy w dawnych czasach, a tu - jak się żyło na Podbeskidziu, powiedzmy w czasach, kiedy mój dziadek, nie był jeszcze tatą. Byliśmy tam prawie cztery, niezwykłe godziny, w czasie których m.in. nie tylko dowiedzieliśmy się, ale i praktycznie przerobiliśmy program, który można by nazwać "od ziarenka, do bochenka". Oglądaliśmy maszyny do uprawy roli i zbioru plonów, ręcznie młóciliśmy zboże, mieliliśmy ziarna w prawdziwych żarnach, a z uzyskanej mąki wypiekaliśmy szybkie podpłomyki, albo dumne bochny chleba. Z prawdziwego krowiego mleka, uzyskiwaliśmy śmietanę, dawnym sposobem przerabialiśmy je na pyszny twaróg czy smakowite masło. Kolejnym tematem, który wszystkich zafascynował, były pszczoły, pszczelarstwo, no i oczywiście... miód. Nietrudno się domyślić, że ten temat pochłonął mnie bez reszty, bo przecież słoiczek miodu, to jest to, co Kubusy lubią najbardziej. Już zacząłem realizować własny plan, dzięki któremu będę miał bezpośredni dostęp do miodziku. Zacząłem od zbierania słoików, których mam coraz więcej. Potem trzeba po kolei zrobić to, czego się dowiedziałem na ten temat w Chlebowej Chacie... no i już. No tak, do mojego planu będę jeszcze musiał przekonać pszczółki, z którymi jeszcze nie rozmawiałem, bo teraz zimują. Jestem przekonany, że to mi się uda, bo jest przecież wspólny mianownik naszych zainteresowań - właśnie miód. Już nawet zacząłem pisać przemówienie. Martwi mnie tylko, że jest ich tak dużo - podobno nawet więcej niż 10 tysięcy w roju (rodzinie). Trzeba będzie coś wymyślić, ale na to mam jeszcze trochę czasu, no i w zanadrzu kilka pomysłów. Wracając do >Chlebowej Chaty<- nasz pobyt zakończył się bardzo smakowicie, bo zajadaliśmy się naszymi podpłomykami i chlebkami z naszym masłem i twarożkiem, a na stole był jeszcze miód i swojski smalec. A wszystko to popijaliśmy prawdziwą kawą zbożową z mlekiem prosto od krówki. Niebo w gębie! Nie muszę chyba zapewniać, że zainteresowanie było niezwykłe, a dzieciaki zadawały dziesiątki pytań. Jednym z najbardziej aktywnych był nasz Adaś z I Grupy, który zadawał mnóstwo rzeczowych pytań, lecz kiedy wyczerpał mu się repertuar tematyczny, zaskoczył wszystkich, pewnie od dawna nurtującym go pytaniem - "Jak górale w dawnych czasach myli zęby?". Odpowiedź była prosta i satysfakcjonująca - "Jedli dużo czarnego chleba z otrębami, który w naturalny sposób czyścił im uzębienie.". Jeszcze tego samego wieczoru, już w naszym KROKUSIE, odbył się spontanicznie zorganizowany quiz na tematy związane z dzisiejsza wyprawą do Chlebowej Chaty. Oj, to był dzień! No to, trzymajcie się ciepło. Dobranoc. Do jutra. >FotoGaleria z 4. dnia Zimowiska < >Filmik z 4. dnia Zimowiska<



Dzień Piąty (środa, 9 lutego)

Aż trochę wstyd codziennie pisać, że na stoku jest świetnie, że nasze orły, sokoły robią szybkie postępy, że wszyscy ich chwalą... ale taka jest prawda - po prostu zdolniachy. Na dzisiejszych zajęciach Kursów dało się jednak zauważyć troszkę nerwówki i tremy, bo już rozpoczęła się punktacja końcowa i każdy chciał wypaść jak najlepiej. No tak, moi drodzy - jutro już ostatnie zajęcia! Punktualnie o 15:30, w Wiśle - Czarne rozpoczął się bardzo wyczekiwany Kulig w Dolinie Białej Wisełki. Czekały na nas dwie pary wielkich sań i... ruszyliśmy. Nie będę Wam opisywał widoków, potwierdzających opinię, że jest to jedno z najpiękniejszych zimowych, tras kuligowych w Polsce, bo możecie to zobaczyć w naszej fotogalerii i na naszych filmikach. Dość powiedzieć, że walory tego miejsca docenili już Habsburgowie, wystawiając w Wiśle - Czarne drewniany zameczek myśliwski. Po jego pożarze, w tym miejscu wybudowano piękny Zamek, który w 1930 roku, jako dar ludu Śląskiego, przekazany został "Prezydentowi Rzeczypospolitej Ignacemu Mościckiemu i jego następcom.". Jak sobie pomyślę, że nasz Kuligi przejechał tą samą trasą, co kuligi przedstawicieli Dworu Cesarskiego w Wiedniu i wszystkich Prezydentów RP, to aż serce rośnie. A nasze dzieciaki wiedząc, że konie na kuligu trzeba wspierać, dały niezły wokalny popis, do którego dołączyli jadących z nami rodzice. Po dotarciu do celu, poszliśmy dalej w kierunku źródeł Białej Wisełki na Babiej Górze. Doszliśmy już do jej pierwszego wodospadu, lecz niestety, trzeba było wracać, bo zaczął zapadać zmrok. W szałasie czekały na nas dwa rozpalone ogniska, przy których można się było rozgrzać i upiec kiełbaski. Było cieplutko, smacznie i wesoło. W szałasie, zdarzyła się też nasza premiera piosenki "Płynie Wisła, płynie" - wprawdzie dla pewności były jeszcze karteczki z tekstem, ale już było pięknie. Wracaliśmy ta samą drogą, w ciemności rozświetlanej gwiazdami i pochodniami, no i jak na przyzwoity kulig przystało - z piosenką na ustach. Fajnie było, a dzieciaki spisały się na medal. Szkoda, że Was tam nie było. Po przełożonej na 19:30 kolacji, polecieliśmy do świetlicy, gdzie jak zwykle były nowe gry i zabawy, a niektórzy ostro zabrali się za przygotowywanie programu na zakończenie Zimowiska. No, kończę już, bo pewnie za chwilę wejdzie Komisja Konkursu Czystości, a tu... - chciałem powiedzieć, że każdy punkt się liczy. Dobranoc. >FotoGaleria z 5. dnia Zimowiska < >Filmik z 5. dnia Zimowiska<



Dzień Szósty (czwartek, 10 lutego)

Dzisiaj tak jak we wtorek zajęcia Kursów zostały przełożone na popołudnie, a po śniadaniu wyjechaliśmy na kolejną wycieczkę, tym razem do Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku - Białej. Zwiedzanie tej znanej na całym świecie fabryki bajek, samo w sobie, było jak bajka. Przez przeszło dwie godziny odkrywaliśmy tajniki powstawania filmów rysunkowych - w ogóle i w szczególe. Prawie uczestniczyliśmy w tym procesie. Byliśmy we wszystkich pracowniach, wiemy na czym polega praca rysowników, animatorów, dźwiękowców, montażystów..., skąd się biorą różne efekty dźwiękowe - aż trudno wszystko wymienić. Większość prezentacji odbyła się na bazie materiałów do jednej z największych produkcji SFR - podbijającego świat, pełnometrażowego filmu animowanego pt. "Gwiazda Kopernika", który zawojował również naszych milusińskich - >zobaczcie zwiastun <. Wielokrotnie też spotykaliśmy słynnych i znanych również w Austrii, bohaterów filmów rysunkowych, którzy tu właśnie się urodzili. Najbardziej rozpoznawalni, to oczywiście Bolek i Lolek, Reksio i Koziołek Matołek. Dzieci identyfikowały też bez trudu Baltazara Gąbkę, kapitanów: Klipera i Pyk-Pyk`a oraz Lisa Leona, a już tylko rodzice rozpoznali Gąskę Balbinkę (a szkoda). Nie jest tajemnicą, że i ja należę do grona, nieskromnie powiem, znanych filmowych postaci (artystyczny pseudonim: Kubuś Puchatek), tym bardziej z wielką przyjemnością, już po raz piąty i zawsze z moimi młodymi przyjaciółmi odwiedzam to niezwykłe miejsce. Zawsze też, jest to również dla mnie, fascynująca i niezwykła przygoda. Po obiedzie, o 15:00 rozpoczęły się ostatnie już zajęcia naszych Kursów. Ze względu na sprawdzian, zostały one wydłużone, a światła, które rozbłysły na stoku już przed 16:00, nadały tym zajęciom taki szczególny charakter. Punktacja była dość wyrównana i o klasyfikacji ostatecznie zdecydowała dogrywka w postaci dodatkowego zjazdu na czas. Aby nieco wystudzić dające się zauważyć zdenerwowanie i tremę, tłumaczyłem naszym Kursantom, że nie najważniejszy jest numer przy nazwisku, a to, czego się w ciągu tych pięciu zajęć na Stoku Pasieki nauczyli. Podkreślali to również instruktorzy, z którymi na zakończenie Kursów, spotkaliśmy się w szałasie na stoku. Były pochwały za upór, wytrwałość i bardzo szybkie postępy, były też podziękowania i dyplomy. Dopiero wtedy, kiedy oddawaliśmy wypożyczony sprzęt zjazdowy i zabieraliśmy z sobą ten przywieziony z Wiednia, tak naprawdę zdaliśmy sobie sprawę, że nasze Zimowisko nieuchronnie zbliża się do końca. Ale przed nami jeszcze dwa dni i końcówka dzisiejszego, więc nie jest znowu tak źle. Po jak zwykle pysznej i urozmaiconej kolacji, z zapartym tchem oglądaliśmy przywieziony z Bielska film "Gwiazda Kopernika". Potem, to już tylko szybko do pokojów, porządek, prysznic, pod cieplutką kołdrę i... spać.>FotoGaleria z 6. dnia Zimowiska < >Filmik z 6. dnia Zimowiska (część 1.)< >Filmik z 6. dnia Zimowiska (część 2.)<



Dzień Siódmy (piątek, 11 lutego)


Wygląda na to, że Królowa Pogoda, bacznie śledzi nasz program, bo wyobraźcie sobie, że nawet gdybyśmy bardzo chcieli wyjechać na stok, to chyba tylko po to, żeby zobaczyć go w deszczu. Dzisiejszym programowym celem była Perła Beskidów - Wisła, na którą dotychczas mieliśmy najmniej czasu. Wprawdzie z planów wynikało, że mieliśmy przejść malowniczym skrótem z KROKUSA do centrum Wisły niespełna kilometr, lecz żeby nie zmoknąć, dojechaliśmy tam naszym autokarem, w dodatku pod same drzwi, nowej dla nas turystycznej atrakcji Wisły - Galerii Adama Małysza. Obejrzeliśmy tam m.in. pięknie wyeksponowane, wszystkie trofea, którymi dotychczas uhonorowano słynnego Orła z Wisły. Galeria ciągle jest uzupełniana. Oj, robi to wrażenie, oj robi. Panie Adamie! Trzymamy kciuki, żeby jak najdłużej ją wzbogacać. Niestety nie można tam było robić zdjęć, dlatego też w naszej FotoGalerii zamieściłem kilka fotografii, które wyszukałem w internecie. Ponieważ autobus w naszym wiślańskim programie był nieprzydatny, chroniąc się przed deszczem, skokami, dotarliśmy do naszego drugiego, równie ważnego punktu programu - Muzeum Beskidzkiego w Wiśle. Potem nadal skokami przemieszczaliśmy się, od wiślańskiego targowiska do sklepu, od sklepu do sklepu, od ciastkarni do cukierni, starając się intensywnie wydać wszystkie pobrane z Depozytów Kieszonkowego niewykorzystane rezerwy złotówkowe. Na planowo opóźniony obiad dojechaliśmy również specjalnie podstawionym autobusem. Po obiedzie zaczęła się już prawdziwa gorączka przedwyjazdowa, bo trzeba było nie tylko wstępnie się spakować, ale i doszlifować program artystyczny na dzisiejszy wieczór. Wszystko się udało. Program był bardzo ciekawy i wszyscy świetnie się bawili. Były skecze, zabawy i piosenki. Ogłoszono wyniki Konkursu Czystości, rozdane zostały nagrody i dyplomy, a na pamiątkę Zimowiska wszyscy otrzymali takie fajne beskidzkie aniołki na nartach. W ten ostatni wieczór bawiliśmy się nieco dłużej niż zwykle, a cisza nocna rozpoczęła się prawie o 23:00! No cóż, każda rzecz swój koniec ma. Dobranoc i do zobaczenia jutro. >FotoGaleria z 7. dnia Zimowoska< >Filmik z 7. dnia Zimowiska <



Dzień Ósmy (sobota, 12 lutego)

Zaraz po śniadaniu, dopakowaliśmy nasze torby i walizki i wystawiliśmy je na korytarz. A swoją drogą, jak te mamy to robiły, że bez większego trudu udało im się je na wyjazd domknąć. Uporządkowaliśmy też pokoje, żeby wstydu nie było. Całą grupą, podziękowaliśmy kierownictwu Hostelu KROKUS, za niezwykłą gościnność i pomoc przy realizacji naszego Zimowiska. Z podziękowaniami i kwiatami, byliśmy również w naszej jadalni i kuchni oraz w recepcji. Potem jeszcze ostatnie spojrzenie z okien i balkonów naszych pokojów na piękny widok na Wisłę i panoramę Beskidu, oddanie kluczy... i zaraz po 12:00 ruszyliśmy naszym autokarem z gościnnego Hostelu KROKUS, który przez tydzień, był naszym domem w Polsce, w drogę powrotną do Wiednia. W tym miejscu biję się w piersi i obiecuję, że wszystkie zdjęcia pięknych widoków, robione z naszego balkonu, w różnych dniach i o różnych porach, przeniosę na początek dzisiejszej FotoGalerii. Pierwszym naszym przystankiem był Dom Zdrojowy w Wiśle, gdzie na własne oczy chcieliśmy zobaczyć zrobiony z białej czekolady przez wiślańskich cukierników  - posąg Adama Małysza. Kolejnym przystankiem był Ustroń, gdzie nie tylko odświeżyliśmy wspomnienia poprzednich Zimowisk, ale i zjedliśmy obiad. Miłą niespodziankę sprawił nam p. Piotr, który mimo dopiętego na ostatni guzik planu, zgodnie z którym powinien być samochodem w drodze do Wiednia, postanowił jednak asekurować nas aż do wyjazdu pociągu z Zebrzydowic do Wiednia. W pociągu było radośnie i wesoło. A na dworcu w Wiedniu, oprócz całusków z MamoTatami, były podziękowania i kwiaty, na ręce p. Ani i Beaty dla p. Piotra oraz całego POLONEZA za zorganizowanie dla ich dzieci, tego niezwykłego polskiego tygodnia.
>FotoGaleria z 8. dnia Zimowiska < >Filmik z 8. dnia Zimowiska <



Oj, naprawdę było fajnie. Do zobaczyska. Wasz niewątpliwie ulubiony, wirtualny towarzysz polonezowych zimowych i letnich wypraw do Polski - KUBUS.
O kurcze! Nie starczyło miejsca na mój wizerunek! Protestuję! Obiecuję, że to będzie poprawione. No wiecie, co!
Ściskam, Wasz KUBUS