|
No i się zaczęło! Nareszcie wyjeżdżamy. Cieszę się, że znów będę opisywał,
fotografował i filmował naszą kolejną wyprawę do Polski. Wszystko to
zamieszczać będę na tej właśnie stronie, już w czasie Zimowiska,
żeby
Wasi najbliżsi byli zorientowani, co tam w zimowiskowym śniegu piszczy.
Zdjęcia i filmiki można sobie ściągać do
woli - żadnych praw autorskich. No taki, to
znowu nie jestem. Było
by mi jednak miło, jeżeli podacie link na
"album", w którym znajduję się zdjęcie czy filmik.
Dzień Pierwszy (sobota,
1. lutego)
•No
i wreszcie się doczekaliśmy! O 8.15 spotkaliśmy się na holu Dworca
Praterstern i wyruszyliśmy naszym wypasionym autokarem w stronę
Wisły. Po przekroczeniu granicy pani Ola, nasza wychowawczyni,
powiedziała, że mówimy tylko po polsku, obojętnie jak kto potrafi - i
wiecie że funkcjonowało. Do naszego polskiego domu na najbliższy
tydzień - do >Hostelu Krokus<,
przywiózł nas zgodnie z planem, tak jak i w ubiegłym roku
autobus
>Firmy
Przewozowej TATARCZUK<,
który prowadził sam szef p. Łukasz. Do Wisły dotarliśmy na
obiad. Potem na krótko wpadliśmy do naszych ślicznych pokoi z pięknym
widokiem na góry, żeby zdjąć wierzchnie ubrania z podróży, odświeżyć się
i poszliśmy na bardzo smaczny obiad, pierwszy w
Hostelu KROKUS obiad. Po obiedzie spotkaliśmy się, po raz pierwszy wszyscy razem, żeby się
poznać, bo wiele dzieci przyjechało indywidualnie z rodzicami. A potem
to już poszliśmy do pokoi, żeby odpocząć i zagospodarować się trochę. No
i fajnie było. Po kolacji, pojechaliśmy do wypożyczalni sprzętu po
zamówione narty i deski snowboardowe, i żeby nasi instruktorzy
sprawdzili i ew. podregulowali sprzęt. Tam też dostaliśmy prawdziwe
sportowe koszulki z numerami, które zakłada się na skafandry. Po
powrocie do Krokusa poszliśmy jeszcze wszyscy do świetlicy, żeby się
jeszcze troszkę pobawić i pośmiać; była też zabawa, dzięki której szybko
zapamiętywaliśmy imiona... i nie tylko. A potem to już po cichutko do
pokojów, żeby jak najszybciej przygotować rzeczy na jutro, człowieka do
spania, a pokój do Konkursu Czystości, który zaraz rozpocznie pierwszą
na Zimowisku punktację. Muszę Wam
powiedzieć, że wszystko wypadło
nadzwyczaj dobrze. Pełni pozytywnych wrażeń z pierwszego dnia i nie
mogąc się doczekać jutrzejszego poranka... wszyscy prawie natychmiast
zasnęli jak sysły. No to i ja też lecę do łóżka, Cześć! Dobranoc.
>FotoGaleria
z 1. dnia Zimowiska<
>Filmik z 1.
dnia Zimowiska<
Dzień
Drugi (niedziela, 2. lutego)
•Dzień
rozpoczęliśmy pysznym śniadankiem, a po nim zebraliśmy się i
pojechaliśmy do >Stacji
Narciarskiej "Wisła - Nowa Osada<,
gdzie
przywitała nas grupa siedmiu instruktorów.
Punktualnie o 10:00
rozpoczęły się 1. Zajęcia Kursów Specjalistycznych. Po wstępnej
weryfikacji umiejętności, nasi kursanci podzieleni zostali na
pięć zasadniczych grup; początkujących, już wcześniej jeżdżących i
dobrze jeżdżących na
desce
snowboardowej
i nartach. Mimo tremy, dzieciaki, zwłaszcza te już jeżdżące śmigały jak
frygi, a nasi początkujący robili błyskawiczne postępy. Dość
powiedzieć,
że już w połowie zajęć Szef Szkolenia podjął decyzję wyjazdu na duży
stok! Co znaczy fachowość instruktorów w połączeniu z wielkim zapałem
dużych i małych uczestników Kursów. Aż miło było popatrzeć. Tak
trzymać dzieciaki! Dwie i pół godziny Zajęć minęły jak z bicza
strzelił. I choć chciałoby się jeszcze, to nie wolno było
przesadzać, szczególnie na pierwszych zajęciach, a poza tym w KROKUSie
czekano na nas z pysznym obiadem, który wszyscy spałaszowali z wielkim
apetytem, nawet największe niejadki.
•Po
obiedzie - chwila odpoczynku, po czym wyjechaliśmy na pierwszą w
czasie Zimowiska wycieczkę - do
>Leśnego Parku Niespodzianek<
w Ustroniu. Tam to też się nieźle działo! Przede wszystkim
pokazy lotów ptaków drapieżnych.
Ptaki były
bardzo duże i latały tuż nad naszymi głowami, prawie miedzy dziećmi.
Niektórzy nawet poczuli smyrnięcia ich skrzydeł. Wszyscy, nie tylko
dzieci, byli pod wielkim wrażeniem. To było niezwykłe przeżycie. Potem
odwiedziliśmy
innych
skrzydlatych i czworonożnych mieszkańców tego niezwykłego miejsca,
często
swobodnie poruszających po Parku. Podziwialiśmy potężne i
dostojne żubry, podchodziły do nas sarny, jelenie i daniele... Pod
koniec wycieczki zahaczyliśmy jeszcze o plac zabaw.
•Po kolacji
dzieci zorganizowały i zrobiły własnoręcznie "pocztę zimowiska",
później były jeszcze gry, zabawy i śpiewy.
Wymyślaliśmy nazwy grup, które później zaprezentowaliśmy. Wybrano też
nazwy Grup - najmłodsza to „Króliczki”, których wychowawczynią jest
p. Afrodyta, średnia – „Orły” z p. Iwoną, a najstarsi – to
„Krokusy”, którymi opiekuje się p. Ola.
Potem to już tylko
przygotowanie do ciszy nocnej, do jutrzejszego dnia, no i do Konkursu
Czystości, który właśnie rozpoczął punktowaną kontrolę. No to dobranoc,
do jutra! >FotoGaleria
z 2. dnia Zimowiska< >Filmik
z 2. dnia Zimowiska<
Dzień
Trzeci (poniedziałek, 3. lutego)
•Dzisiaj
po śniadaniu pojechaliśmy do
Bielska-Białej,
aby zdobyć, dla niektórych,
pierwszą polską górę - Górę Szyndzielnię.
Wprawdzie na
Szyndzielnię wyjechaliśmy
>gondolową
koleją linową<, ale
potem trzeba było przejść niezły kawałek, aby dotrzeć na szczyt, do
jednego z najstarszych >Schronisk
Górskich PTTK<.
Wszystkich
rozpiera duma, bo trasa wcale nie była taka łatwa. Oprócz ciepłej
herbaty do naszego drugiego śniadania, w Schronisku czekał na nas
Ratownik
>Grupy
Beskidzkiej GOPR<, który
opowiadał wiele ciekawych rzeczy o samej Górze, Schronisku i
działalności Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tam też
wszyscy otrzymali opatrzony okolicznościowym stemplem, pamiątkowy Dyplom
"za zdobycie szczytu Szyndzielnia na wysokości 1026 m.n.p.m.".
I jeszcze coś, co warte było tej niełatwej wyprawy - to przepiękne
widoki!
•Na
obiad dojechaliśmy w sam raz, po czym, po krótkim odpoczynku
rozpoczęło sie przygotowanie do 2. Zajęć Kursów
Specjalistycznych,
które rozpoczęły się punktualnie
o 15:00. Ku naszemu zaskoczeniu
okazało się, że stoki są całkowicie do naszej dyspozycji… głównie
dlatego, że z powodu awarii zabrakło prądu i nie działały wyciągi.
Ćwiczyliśmy więc siłę woli oraz mięśni wchodząc za każdym razem pod górę
na piechotę. Pomimo obaw kadry nasze dzielne dzieciaki dały radę, a
chwilami było nawet
całkiem zabawnie. Tak właśnie wyglądały zajęcia
Kursów Narciarskich 40 lat temu.
•Wieczór
zakończył się jak zwykle zabawowo m.in. z chustą animacyjną. To był
kolejny dzień pełen wrażeń i emocji. Potem to już tylko prysznic,
Konkurs Czystości i spać. No to ja też lecę do łóżka. Dobraanoc.
>FotoGaleria
z 3. dnia Zimowiska<
>Filmik
z 3. dnia Zimowiska<
Dzień
Czwarty (wtorek, 4. lutego)
•Przed
wyjazdem na 3. Zajęcia Kursów Specjalistycznych, z duszą na ramieniu
sprawdziliśmy przez internet, czy ekipom energetycznym udało się przez
noc usunąć wczorajszą awarię. Uff. Wszystko było w
jak najlepszym porządku, a kiedy tę dobrą
wiadomość ogłoszono dzieciom, na całym naszym korytarzu słychać było
okrzyki szczerej radości. W takim to nastroju pojechaliśmy na zajęcia do
Nowej Osady i
tak tez rozpoczęły się
zajęcia Kursów. A to co działo się
na stoku, to istne białe szaleństwo w wykonaniu naszych
kursantów, które pozytywnie zaskoczyło również
naszych instruktorów.
Nastąpiły wielkie przegrupowania, a grupa początkujących już nie
istnieje, została tylno dla porządku nazwa "N 1". Podjęto też, w
tej sytuacji jedynie słuszną decyzję - wyjazdu na szczyt wyciągiem
"kanapowym" na najdłuższą i najbardziej zaawansowaną trasę zjazdową.
Oczywiście, że wszyscy dali radę i to celująco! I jeszcze jedno muszę
wam
powiedzieć - nawet ci
najmłodsi, a może szczególnie oni, budzili wśród innych narciarzy
niekłamany podziw i respekt. A mnie, to taka duma rozpierała, że... hej!
I tak już było do końca dzisiejszych zajęć.
•Po, jak zwykle pysznym obiedzie, czekała nas dość nietypowa wycieczka -
prawdziwa podróż w czasie.
Pojechaliśmy do Żywca, aby zwiedzić muzeum
browarnictwa, a jednocześnie najlepszą placówkę tego
typu w Polsce - piękne i ze wszech miar nowoczesne
>Muzeum Arcyksiążęcego Browaru
w Żywcu<,
z niezwykłym programem
(dla dzieci i młodzieży) oraz robiących wielkie wrażenie ekspozycjami.
Wprawdzie dowiedzieliśmy się gdzie, jak i w czym warzy się piwo, ale nie
ono było najważniejszym motywem naszego programu zwiedzania.
Dowiedzieliśmy się prawie wszystkiego... o wodzie i ziarnach.
Wędrowaliśmy pod rozgwieżdżonym niebem, zrekonstruowanymi w muzeum,
dziewiętnastowiecznymi uliczkami starego Żywca. Zaglądaliśmy do mieszkań
i pomieszczeń użytkowych, poszliśmy też do gospody. Zwiedziliśmy także
niezwykły labirynt. Na koniec nie obyło się bez degustacji, ale nie
piwa, a wód oraz soczków produkowanych na ich bazie. Widać było, że na
naszych milusińskich ta podróż w czasie wywarła wielkie wrażenie.
•Po
kolacji - jak zwykle gry i zabawy. Dzisiaj uczyliśmy się
tańczyć „Chocolatte”
i „Gangam Style”, bawiliśmy się chustą animacyjną i graliśmy w „Gorące
krzesła”. Zmęczeni, ale szczęśliwi, poszliśmy spać, a jutro zabawę
zaczniemy od nowa! No to, do jutra. Dobranoc.
>FotoGaleria
z 4. dnia Zimowiska<
>Filmik
z 4. dnia Zimowiska<
Dzień
Piąty (środa, 5. lutego)
•Po
śniadaniu wyjechaliśmy na kolejne, 4. już Zajęciach Kursów Specjalistycznych.
Sam nie wiem, czy to co działo się dzisiaj na stoku było efektem
świadomości, że to już przedostatnie zajęcia, czy też może chęć
powtórzenia wczorajszych sukcesów. Aż trudno to opisać - bez
żadnych
kompleksów, wszyscy na dużym wyciągu - najtrudniejsza trasa (!),...
przerwa na 2. śniadanie - "...potem, bo jeszcze raz muszę zjechać"; i to
sportowe zaparcie; i ten niezwykły duch sportowy (!). Orły,
Sokoły nasze, jedne takie! Żadne zdjęcia i filmiki nie oddadzą
klimatu tych zajęć. Wielka szkoda, że nie mogliście tego sami zobaczyć.
•Po
obiedzie, kiedy już odsapnęliśmy już trochę, wyjechaliśmy do Ustronia,
do Doliny Dobki na Kulig. No i co z tego, że nie było śniegu!
Były cudne konie zaprzężone w wozy; była Bacówka, z której
ruszyliśmy z pieśnią na ustach i z pochodniami w ręku, w piękną
leśną, górską trasę. A kiedy po przeszło 1,5. godzinnej przejażdżce z
duża zabawową przerwą w środku, wróciliśmy do niej, czekała nas ciepła
herbata i pyyszne kiełbaski. No, nie
bójmy
się tego słowa - kiełbachy. Jeszcze zanim się całkiem zregenerowaliśmy,
to nasza Gaździna włączyła muzyczne wspomaganie, a więc śpiewów i
tańców było co nie miara.
•W
krótkiej drodze powrotnej,
Pan Tomek
- nasz Kierowca,
włączył w autobusie popularną w Polsce piosenkę pt. "Jesteś szalona",
którą wszyscy w
mig się nauczyli, ale tylko niektórzy wiedzieli komu ona
była dedykowana.
•Jeżeli
sądzicie, że to koniec gastronomiczno - rozrywkowych wydarzeń
dzisiejszego dnia, to jesteście w błędzie. W KROKUSIE czekano na
nas z pyszną kolacją, po której dzieciaki poleciały piętro wyżej, do
świetlicy, aby jeszcze przed Ciszą Nocną poszaleć z chusta animacyjną i
nauczyć się nowych zabaw: „Rekin” i
„Potwór”. Było nieźle. To był dzień, wcale nie jak co dzień.
>FotoGaleria
z 5. dnia Zimowiska< >Filmik
z 5. dnia Zimowiska<
Dzień
Szósty (czwartek, 6. lutego)
•Jak
mówiły nasze panie wychowawczynie, już od pobudki dało się odczuć pełną
napięcia atmosferę. Właściwie to nie ma się czemu dziwić, bo dzisiaj
po śniadaniu, pojedziemy na ostatnie już zajęcia najważniejszego punktów
programowego Zimowiska - podsumowanie Kursu
Narciarskiego i Snowboardowego. Po slalomie na czas i innymi
popisami na stoku, przy dopingu i aplauzie widzów, założyciel i Szef
Centrum Narciarskiego "Zimowy Raj" - p. Marek Kustra w obecności
wszystkich instruktorów w ciepłych słowach skierowanych do naszych
orłów
i sokołów, podsumował oba Kursy. Widać było jak naszych kursantów
rozpierała duma, a kiedy odbierali dyplomy, to wszystkim pysie śmiały
się ze szczęścia. Trzeba przyznać, że mają powody do dumy. Mocne
to były momenty, oj mocne! Potem, to my podziękowaliśmy za super Kursy i wręczyliśmy
przywiezione z Wiednia upominki. A później rozpoczęło się ostatnie już
na Zimowisku białe szaleństwo. Dzieciaki z tego wszystkiego, to
jakby skrzydeł dostały. Ja też byłem z nich bardzo dumny,
zwłaszcza kiedy widziałem jak narciarze na stoku pokazywali ich sobie
palcami i słychać było pełne uznania komentarze: "...zobacz
tam, zobacz jak te dzieciaki jeżdżą!, ...no co się dziwisz, one są z
Austrii.", a ktoś nawet wpadł na pomysł, że "...to juniorzy z
klubu sportowego, Polonez, czy jakoś tak.". Prawda, że
fajne zakończenie tegorocznych Kursów?!
•Kiedy
te niezwykłe emocje, ugłaskane zostały,
jak zwykle pyszniutkim i spałaszowanym do końca wraz z "dokładkami"
obiadem, dzieciaki przygotowały się do kolejnej wycieczki. Pojechaliśmy
do... centrum Wisły, do >Muzeum
Beskidzkiego im. Andrzeja Podżorskiego<.
Ta
niezwykła
podróż w czasie rozpoczęła się muzealną lekcją edukacyjną pt.
"Jak żech chodziył do szkoły", gdzie znaleźliśmy się w izbie
lekcyjnej z początków ubiegłego wieku. Nauczyliśmy się m.in. posługiwać
protoplastą kalkulatora - liczydłem, a także opanowaliśmy sztukę
kaligrafii. Z pełnym szacunkiem dla Rodziców i Nauczycieli - kto dziś
wie lub pamięta, co to słowo znaczy.
•Dzieciaki
były w szoku, a i pełne podziwu dla ich rówieśników sprzed stulecia.
No bo jak to tak - bez internetu, tabletu, facebook`a, telefonu
komórkowego i w dodatku często parę kilometrów (niezależnie od pogody)
na piechotę do szkoły, no i potem, też na piechotę, z powrotem do domu.
Zwiedziliśmy jeszcze całe wiślańskie Muzeum. Powiem Wam, że było to
mocne! •A
całkiem potem, latając po straganach targowiska i wiślańskim
deptaku, wszyscy skutecznie zmniejszali zasoby kieszonkowego.
•Po
kolacji - niespodzianka! Pojechaliśmy zdobywać kolejną polską górę -
Równicę w Ustroniu. Szyndzielnię w Bielsku zdobywaliśmy we
wtorek, w ciągu dnia, a tym razem - to prawdziwa nocna wyprawa i w
dodatku z pochodniami. A jak już wszystko się udało, to poszliśmy się
rozgrzać do
>Koliby
pod Czarcim Kopytem<.
No było to przeżycie, oj było. Szkoda tylko, że jeden z aparatów
fotograficznych odmówił posłuszeństwa i nie mamy zdjęć z tej nocnej
przygody, ale jej ślady znajdziecie na naszym filmiku. Trzymajcie się
ciepło. Do jutra.
>FotoGaleria
z 6. dnia Zimowiska<
>Filmik
z 6. dnia Zimowiska<
Dzień
Siódmy (piątek, 7. lutego)
Pierwszy dzień bez naszych Kursów upłynął pod znakiem wycieki i
przygotowania do zakończenia Zimowiska. Po śniadaniu pojechaliśmy
do
>Rezydencji
Prezydenta RP - Zamku w Wiśle<. Po
drodze zwiedziliśmy najnowocześniejszą w Polsce
>Skocznię
Narciarską im. Adama Małysza<
w Wiśle - Malince.
Pani Przewodnik, ta która oprowadzała po Rezydencji
nasza młodszą grupę,
powiedziała, że jest pod
wrażeniem
aktywności i zainteresowania naszych zwiedzających. Na wszystkich
zresztą, wizyta w Rezydencji Prezydentów RP wywarła wielkie wrażenie. W drodze powrotnej z Rezydencji odwiedziliśmy
>Galerię
Adama Małysza>.
•Po
powrocie do naszego KROKUSA i po, jak zawsze, pysznym obiedzie
wszyscy zajęli się juz tylko przygotowaniem programu na
zakończenie Zimowiska. A program udał się nadzwyczajnie.
•Mieliśmy
też znakomitych Gości. Najpierw owacyjnie powitano naszego Pana
Marka, który wpadł do nas, żeby się pożegnać. Każdy
otrzymał jeden z pierwszych wystawionych w Polsce,
Międzynarodowy Paszport Marciarski.
Niech żyją wszystkie Marki całego świata, a szczególnie nasz
- Pan
Marek Kustra! Jeszcze raz, DZIĘKUJEMY i do zobaczenia w
przyszłym roku!
•Kolejnym
Gościem tego wieczoru był Clown Cyrulik, który przyjechał do nas z
Bielska-Białej, żeby zabawowo, magicznie i balonikowo uatrakcyjnić nasz
ostatni wieczór na Zimowisku, co z resztą bardzo mu się udało. ... C.d.n.
>FotoGaleria
z 7. dnia Zimowiska<
>Filmik
z 7. dnia Zimowiska<
Dzień
Ósmy (sobota, 8. lutego)
>FotoGaleria
z 8. dnia Zimowiska<
>Filmik
z 8. dnia Zimowiska<
•Przede
wszystkim nasze komputery, które jednak odczuły transport z Wiednia do
Wisły, kłopoty z przesyłem internetowym ogromnej ilości foto
i wideo materiału - wszystko to spowodowało, że nie byłem w stanie, jak to
zawsze bywało, na bieżąco informować Was o przebiegu Zimowiska. Soorrki!
•Jesteśmy już w Wiedniu i najszybciej jak tylko to możliwe postaram się uzupełnić
te braki. Wasz Kubus.
|