Polonijna Kolonia Letnia BAŁTYK`2012 Polonijna Kolonia Letnia


Powrót

O nas

Członkowstwo

Kontakt

 


 



Przypominam, że zdjęcia i filmiki, można ściągać do Waszych komputerów bezpłatnie i do woli. Życzę przyjemności i miłych wspomnień. Również w tym roku, oprócz zdjęć i filmików z mojego aparatu, zamieszczony zostanie foto-video materiał z obiektywów naszych Kolonistów, którym już teraz za wsparcie, bardzo, bardzo dziękuję. Wasz, niewątpliwie ulubiony KUBUS.

Podróż i Dzień Pierwszy (niedziela i poniedziałek, 1 i 2 lipca) Przejazd z Wiednia do Berlina i dalsze podróż do Dźwirzyna - przebiegała planowo, bez zakłóceń i żadnych niespodzianek. Reszta dnia: obiad, powitanie z morzem; rozpakowanie w Ośrodku; ruszył już Konkurs Czystości. >FotoGaleria (1.)< >VideoReportaż (1.)<

Dzień Drugi (wtorek, 3 lipca)Rozpoczęły się kolonijne Kursy. Jazdy Konnej w Ośrodku Jazdy Konnej Michalski w Kołobrzegu - Budzistowie oraz prowadzone przez specjalistów Ligi Morskiej i Rzecznej w Kołobrzegu - Szkolenie Żeglarskie. Było SUPER! C.d. rozpakowania w pokojach. Plażowe szaleństwo - piękne zamki z piasku i pierwszy znaleziony bursztyn (Martha) Dźwirzyno - od morza i plaży do Portu Jachtowego i Rybackiego (pierwsze gofry, lody i zakupy). Dla Waszego spokoju: Ośrodek Pionier i pokoje, jak zawsze - super posiłki - jak zwykle tutaj - pyyyszne apetyty - znakomite pogoda - raz słońce, raz chmurki. Najważniejsze, że nie ma deszczu i męczących upałów nie mamy żadnych problemów dzieciaki - rewelka. >FotoGaleria (2.)< >VideoReportaż (2.)<

Dzień Trzeci (środa, 4 lipca) 2. zajęcia Kursów Specjalistycznych. Zajęcia w Grupach; Ciąg dalszy plażowego szaleństwa; Już śpiewamy; Rozpoczęcie kolonijnego Kursu Tańca Towarzyskiego - w ocenie prowadzącego zajęcia instruktora p. Roberta Lepy - "To grupa zdolna i chętna do nauki tańca. Rokuje duże taneczne postępy.". Zachód słońca na plaży w Dźwirzynie. >FotoGaleria (3.)< >VideoReportaż (3.)<

Dzień Czwarty (czwartek, 5 lipca) 3. dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych. Szanowni Rodzice! Zapewniam, że możecie być dumni z naszych kursantów, i z tych, co w siodle, i z tych, co na wodzie. Pst! Swoimi kanałami, ale to na razie tajemnica, dowiedziałem się, że... jutro, oczywiście przy sprzyjającej pogodzie, naszych adeptów sztuki żeglarskiej, czeka nie lada wydarzenie w karierze każdego żeglarza - po raz pierwszy wypłyną w morze. Po południu grupy poleciały w Dźwirzyno, na różne sposoby, ale na pewno obie, choć w różnym czasie, odświeżyły budowane od kilku dni na plaży zamki i fortece, a także znajomości z rozpoznanymi wcześniej sklepikami i straganami z pamiątkami. Po kolacji - niespodziewany, również dla mnie, wyjazd do Kołobrzegu. Podjechaliśmy pod trap prawdziwego kutra torpedowego, który na sygnale alarmowym, natychmiast po naszym zaokrętowaniu wypłynął w morze. Oj, działo się podczas tego rejsu, oj, działo! Po powrocie do portu, wsiedliśmy do naszego autokaru, żeby szybko zobaczyć to, co w Kołobrzegu zobaczyć można, wyłącznie o tej porze... i nie była to wcale wycieczka wyłącznie autokarowa. >FotoGaleria (4.)< >VideoReportaż (4.)<

Dzień Piąty (piątek, 6 lipca) 4. dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych przebiegały jak zwykle, czyli - rewelacyjnie. Niestety już po raz drugi zdarzyło się, że ze Szkolenia Żeglarskiego nie mamy żadnych fofo-video pamiątek. Wielka szkoda, bo było naprawdę żeglarsko-wspaniale. Jutro aparat musi zobaczyć specjalista, bo to nie może się więcej powtórzyć. W każdym bądź razie, nasi adepci sztuki żeglarskiej, mają za sobą pierwszy morski sprawdzian, w dodatku udany! Gratulacje! Na Kursie Jazdy Konnej też wszystko - szybko do przodu i ... same pochwały. Po południu zrobiło się bardzo gorąco więc - plaża, plaża, plaża. Niestety, jeszcze nie można się było kąpać, bo woda jest zbyt zimna. Za 2-3 dni wszystko będzie z tą wodą ok. - jakem Kubus. Po kolacji rozpoczęły się 2. zajęcia Kursu Tańca Towarzyskiego. Aż miło popatrzeć, jakie postępy robią nasze pary taneczne. Najfajniejsze jest to, że nauka tańca sprawia im wielką przyjemność. >FotoGaleria (5.)< >VideoReportaż (5.)<

Dzień Szósty (sobota, 7 lipca) Zaraz po śniadaniu wyjechaliśmy na całodniową wycieczkę, na wielką wyprawę w czasie - do średniowiecznego >Grodziska SŁAWOGRÓD< w Czaplinku, na >Zamek w SIEMCZYNIE<, a na zakończenie wizyta w >Zamku Joannitów DRAHIM< w Starym Drawsku. To co tam się działo trudno wręcz opisać. Po przekroczeniu bramy wczesnośredniowiecznej warowni, Grodziska Sławogród, przenieśliśmy się do świata naszych przodków, gdzie rozpoczęła się nasza przygoda z przeszłością. Wiernie oddane historyczne rekonstrukcje budynków i fortyfikacji działały na wyobraźnie jak wrota czasu. Cała osada tętniła swoim życiem... a w tym wszystkim, jak w filmie science fiction - nagle my, przybysze z innych czasów... grupa kolonistów z Wiednia. Wchodziliśmy wszędzie - do domostw, kuźni, piekarni, na baszty - i wszędzie spotykaliśmy niezwykle przyjaznych ludzi, którzy chętnie opowiadali o sobie i swoim życiu, pokazywali różne sprzęty i uczyli jak się nimi posługiwać. U kowala nauczyliśmy się obsługiwać kuźnię – biliśmy własną monetę i kuliśmy miecze. Wiemy już jak i z czego wytwarzano ówczesne ubiory. Uczyliśmy się walczyć mieczami, rzucać oszczepem i toporami, wzięliśmy też pierwszą w życiu lekcję strzelania z łuku - wiemy już jak się je robi, no i strzały też. Kiedy podziękowaliśmy, pożegnaliśmy się i zamknęła się za nami brama Sławogrodu, wszystkim się zdawało, że to jakiś film był... naprawdę dziwne uczucie.

Kolejny etap naszej wyprawy w czasie, rozegrał się w
drugiej połowie XVIII w. na Zamku Siemczyno, gdzie z ok. I Dni Henrykowskich odbywało się wiele wspaniałych imprez. W czasie naszej 2,5 godz. wizyty zdążyliśmy zwiedzić Zamek (z przewodnikiem), pobuszować po kiermaszu i pikniku historycznym na błoniach pałacowych oraz odwiedzić obóz wojsk pruskich z okresu wojny siedmioletniej (1756 - 1763), w którym właśnie trwały przygotowania do rekonstrukcji znanej z historii Potyczki pod Heinrichsdorf. Byliśmy tam niezwykle mile przyjęci. Objaśniono nam tło historyczne tamtego wydarzenia, dowiedzieliśmy się bardzo wiele na temat uzbrojenia, strojów, tamtejszych zwyczajów... i niezwykłej idei tej, składającej się z uczestników w wieku od 5 do 73 lat - niemiecko-polskiej grupy historyczno - rekonstrukcyjnej Dreispitz. Niedługo potem, z zapartym tchem wraz z prawie 2. tysiącami widzów, podziwialiśmy ich w działaniu. Wydarzenie to rejestrowały m.in. niemieckie stacje telewizyjne ZDF i ARD. Na zakończenie dzisiejszej wyprawy w czasie, znowu cofnęliśmy się do średniowiecza, tym razem do tego mroczno - zakonnego, mocno związanego z templariuszami - Zamku Joannitów DRAHIM w Starym Drawsku. Kolejna średniowieczna transformacja - dzieci przebierały się w zbroje, strzelały z łuku,... Obserwowaliśmy też przygotowania do inscenizacji konnych potyczek rycerskich, ale niestety musieliśmy już wracać. W ten oto sposób nasz "kącik depozytowy", powiększył się o kilkanaście łuków, dwie kusze i jeden topór bojowy, nie licząc sztyletów i noży. I tak oto staliśmy się najlepiej uzbrojoną placówką kolonijną w Unii Europejskiej. Kiedy bardzo późno dojechaliśmy do naszego Ośrodka, w świetlicy przygotowana była kolacja w formie "szwedzkiego stołu", a potem... to już tylko - prysznic i spać. Pewnie, tak jak i dla mnie, dla wielu będzie to kolejna podróż w przeszłość. >FotoGaleria (6.)< >VideoReportaż (6.)<

Dzień Siódmy (niedziela 8 lipca) Pierwsza niedziela na Kolonii. Do południa te dzieci, które chciały, poszły do Kościoła, reszta na niedzielny spacer po Dźwirzynie. Potem już wszyscy... na plażę, bo pogoda cudna. Po obiedzie... znowu plaża. I nie myślcie sobie, że leżeliśmy tam tylko jak foki i wygrzewaliśmy się w słońcu. Na plaży można robić bardzo wiele innych, fajnych rzeczy. Wieczorem - quiz na temat wczorajszej Wielkiej Wyprawy w Czasie. Wszyscy to nadal przeżywamy >FotoGaleria (7.)< >VideoReportaż (7.)<

Dzień Ósmy (poniedziałek 9 lipca) 5. dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych przebiegały jak zwykle, czyli - rewelacyjnie. Na Kursie Jazdy Konnej też wszystko - szybko do przodu i... same pochwały. Podczas 3 zajęć Kursu Tańca Towarzyskiego zaproszono wszystkich do Poloneza. Świętowaliśmy również 13. Urodziny jednego z uczestników naszej kolonii – Kevina z II grupy. Wybudowaliśmy tron z piasku, na niebo puściliśmy lampiony spełniające życzenia jubilata, a urodzinowym tortem był... przesłodki, wielki arbuz, udekorowany 13. świeczkami. Przygotowania odbywały się w wielkiej tajemnicy, choć oprócz Kevina, wszyscy brali w nich udział. Ale była niespodzianka! Jakem Kubus, idę o zakład, że takich urodzin, Kevin jeszcze nie miał. Fajne te nasze dzieciaki. No, nie?! >FotoGaleria (8.)< >VideoReportaż (8.)<

Dzień Dziewiąty (wtorek 10 lipca) Jak zwykle rewelacyjne, tym razem 6. dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych. Zaraz po obiedzie grupy wybrały się na plażę, gdzie m.in. szlifowały swoje talenty wokalne i wypisywaliśmy widokówki. Do „Pioniera” wracaliśmy "przez" pocztę, gdzie wykupiliśmy prawie wszystkie znaczki. Od razu je nakleiliśmy i wysłaliśmy wakacyjne serdeczności w stronę bliskich. Przed rozpoczęciem 4. zajęć Kursu Tańca Towarzyskiego, w całym mieście zabrakło prądu! Jeżeli sądzicie, że był to dla nas poważny problem, a nie zwykłe utrudnienie - to jesteście w wielkim błędzie. Zajęcia mają się odbyć i już ! Podstawiliśmy samochód p. Piotra, tylne drzwi poszły w górę, CD z muzyką do Kursu w samochodowy odtwarzacz i ... poooszło. Jak walnęło Polonezem Ogińskiego, to nie tylko nasi ruszyli ostro w tany, ale i cały Ośrodek chodził polonezowym krokiem. I to nie koniec taneczno - muzycznych radości, bo sam widziałem jak przy bramie Ośrodka (od strony drogi na plażę) zatrzymywały się spore grupy ludzi, aby zobaczyć co się dzieje. Oczywiście, że stamtąd nic nie było widać, więc po chwili szli sobie dalej, ale już bardziej uśmiechnięci do siebie, często w rytmie na raz, dwa, trzy, z naciskiem i lekkim ugięciem kolana na raz, niektórzy nawet trzymali się za ręce. I niech mi ktoś powie, że muzyka i taniec nie łagodzą obyczajów. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że 1,5 roczny Igor, brat naszego Huberta, zasiadł w fotelu kierowcy, a oprócz kierownicy, jego ulubionym pokrętłem był potencjometr dźwięku. Po kolacji i kolejnej godzinie tańca, poszliśmy na poszukiwanie skarbów, lecz nie w plażowym piasku, a na dźwirzyńskich straganach.>FotoGaleria (9.)<>VideoReportaż (9.)<

Dzień Dziesiąty (środa 11 lipca) W godzinach porannych grupy wybrały się na ścieżkę zdrowia a następnie na zabawę w piasku, gdzie jedna z grup znalazła niezwykły skarb zakopany przez piratów na plaży, ciekawe jak długo tam leżał. Zaraz po obiedzie pojechaliśmy na długą wycieczkę, która przygotował specjalnie dla nas i poprowadził Prezes kołobrzeskiej Ligi Morskiej i Rzecznej, szef naszego Szkolenia Żeglarskiego oraz znakomity przewodnik po regionie - Antoni Szarmach - nasz Toni. Celem tej wyprawy było pokazanie ciekawostek turystycznych Ziemi Kołobrzeskiej, o których daremnie szukalibyśmy informacji w fachowych wydawnictwach. •Najpierw ruszyliśmy do Podczela, gdzie mijając podniesiony do góry, zardzewiały potężny szlaban znaleźliśmy się na ogromnym terenie opuszczonego przez wojska sowieckie, potężnym lotnisku wojskowym. Wyglądało to jak w filmie scien fiction - wszystko jak wtedy: budynki, koszary, hangary, pasy startowe i Bóg wie, co jeszcze... jakby porzucono to w wielkim pośpiechu. Trochę powiało grozą, ale to również ważna choć krótka lekcja historii Polski. Następnie wjechaliśmy w leśną drogę, którą dotarliśmy do Rezerwatu Przyrody, aby zobaczyć cud natury - uważany od 2.000 r. za najstarszy dąb w Polsce, pomnikowy okaz nazwany "Bolesławem". Dokładne badania dendrologiczne wykazały, że liczy on 800 lat (średnica - 6,91 m, wysokość - 32 m, średnica korony - 20 m.). Dotychczas uważany za najstarszy dąb Chrobry z Piotrowic na Dolnym Śląsku, ma "tylko" 740 lat. Podziwialiśmy tam nie tylko wiekowego "Bolesława", ale i wiele innych rzadkich i ciekawych okazów flory i fauny. Następnie ruszyliśmy w kierunku Dygowa, gdzie zobaczyć można jedyny w Polsce Pomnik Łososia. Pomnik ten jest wyrazem miłości do jednej z najpiękniejszych rzek – Parsęty – i jej szlachetnych zasobów, jakimi są głównie królewskie łososie. W tym miejscu, raz jeszcze dziękujemy Ci Toni, za tę niezwykłą wyprawę. Oj, to był dzień! A potem - jeszcze spacer po plaży, aby złapać jak najwięcej jodu, pokój, łazienka, piżamka i... spać. >FotoGaleria (10.)< >VideoReportaż (10.)<

Dzień Jedenasty (czwartek 12 lipca) Minutkę po śniadaniu, zorganizowaliśmy zbiórkę w świetlicy, gdzie wcześniej potajemnie przygotowaliśmy niespodziankę dla kolejnego kolonijnego Jubilata. Nasz najmłodszy kolonista - Hubert, dzisiaj właśnie obchodzi 7. Urodziny. Specjalna dekoracja, "Sto lat", grające balony i trąbki, urodzinowy tort z świecami... Hubert - Jubilat był bardzo mile zaskoczony i szczęśliwy z niespodzianki, którą dla niego przygotowaliśmy. 7. dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych. Zaraz po obiedzie wybraliśmy się na drugą wycieczkę do Kołobrzegu, której celem była kołobrzeska Latarnia Morska i dwa, bardzo ważne Muzea:  Wojska Polskiego i Oręża Polskiego. Nie tylko na chłopakach, muzea zrobiły wielkie wrażenie. To, czego tam się dowiedzieliśmy, co zobaczyliśmy i mogliśmy nawet dotknąć, to - aż dech zapiera! Jestem pewny, że wszyscy na długo zapamiętają to długie kołobrzeskie popołudnie. Koniecznie zobaczcie zdjęcia i filmik z tego dnia! Wieczorem, jak zwykle roztańczone spotkanie z P. Robertem, czyli 5. zajęcia kolonijnego Kursu Tańca Towarzyskiego. A po Tańcach, polecieliśmy jeszcze na plażę, żeby dokończyć przygotowania do drugiej odsłony Urodzinowego Party Huberta. Oczywiście Jubilat nie miał zielonego pojęcia, że coś się szykuje. A potem, to dopiero się działo, na tej dźwirzyńskiej plaży o zachodzie słońca. Na zakończenie, dokładnie w momencie kiedy słońce chowało się w morzu (magiczny moment), Hubert wysłał balonikiem do nieba swoje urodzinowe życzenia. A kiedy życzenia były już w drodze, w ślad za nimi, wzbił się w niebo rój kolorowych, rozświetlonych balonów, no bo przecież każdy miał coś do załatwienia z tymi na górze. Nie muszę zapewniać, że tym plażowym party, zrobiliśmy Hubertowi - taaaką niespodziankę, przy której zresztą, wszyscy znakomicie się bawili. To był dzień. No to, cześć! >FotoGaleria (11.)< >VideoReportaż (11.)<

Dzień Dwunasty (piątek, 13 lipca) Dzisiaj odbyły się już 8., dopołudniowe zajęcia Kursów Specjalistycznych. Dzieciaki są wspaniałe, instruktorzy, konie i żaglówki też. Mimo sukcesów i znakomitej atmosfery, wyczuwa się jednak trochę napięcia, bo do zakończenia Kursów, do Finałów coraz bliżej, a każdy chciałby być najlepszy. Choć jeszcze nie wiem co, ale coś z tym trzeba będzie zrobić. Dla odmiany, aby nie przetuptać Dźwirzyna i Kołobrzegu na wylot, po obiedzie pojechaliśmy do Trzebiatowa, gdzie spędziliśmy fantastyczne 2,5 godziny w >Trzebiatowskim Ośrodku Kultury< - w Pałacu Czartoryskich. Żaden opis nie odda tego, co tam się wydarzyło, a na pewno wszyscy zapamiętają wizytę w Trzebiatowie na baaardzo długo. Zobaczcie chociaż zdjęcia i filmik, może choć trochę udzieli się Wam klimat tej wycieczki i atmosfera tego dnia. Wprawdzie przed nami jeszcze kolacja i 6. zajęcia Kursu Tańca Towarzyskiego, ale pisząc ten komentarz, wiem, że też było superowo. Potem, to już tylko krótki spacer po plaży i szybko w kierunku łóżek, bo jutro rano trzeba bardzo wcześnie wstać. No tak. Rano wypływamy na Wyspę Bornholm w Danii. Jupii! O kurcze, zapomniałem o dzisiejszej komisji Konkursu Czystości. >FotoGaleria (12.)< >VideoReportaż (12.)<

Dzień Trzynasty (sobota, 14 lipca) O jejku - 5:20, a my już na nogach! O 6:30 już byliśmy już  w kołobrzeskim Porcie Międzynarodowym i okrętowaliśmy się na pokład katamaranu pasażerskiego M/S Jantar, którym popłynęliśmy na duńską wyspę Bornholm. •Adrenalina poszła wszystkim w górę. Zwiedziliśmy prawie wszystkie zakamarki "Jantara", nazachwycaliśmy się szybkością z jaka się poruszał i pędem morskiego wiatru, morzem po horyzont i to z każdej strony. Wszystko to robiło wielkie wrażenie na wszystkich pasażerach. Kiedy emocje nieco opadły, zjedliśmy nasze, takie większe 2. śniadanie, bo rano w Ośrodku, to nie za bardzo chciało się jeść. Po zacumowaniu w Nexo, przeszliśmy do autokaru i rozpoczęła się wycieczka po wyspie. Miły przewodnik mówił po polsku, a dzieciaki miały mnóstwo pytań. Na pierwszym przystanku w miejscowości Gudhjem (m.in. wytwórnia słodyczy i lodów), zjedliśmy przepyszne i wielkie, znane w całej Danii, oryginalne lody z Bornholmu. Nasi chyba trochę się przejedli, bo kolejne sklepy z lodami omijali wielkim łukiem. Następnym przystankiem był zamek Hammershus, kolejny był w Nylars, gdzie znajdował się piękny kościółek i lokalny cmentarz. Zwiedziliśmy wiele zamków i pięknych miejsc widokowych. Oj, pięknie tutaj. Dodam jeszcze, że na całej wyspie Bornholm jest ogromna ilość wiatraków, dzieci mają wakacje dłuższe o miesiąc, a do szkoły można dojeżdżać za darmo taksówką... Po zakończonej wycieczce, do ponownego zaokrętowania się na "Jantarze w drogę powrotną, mieliśmy jeszcze godzinę na zwiedzanie Nexo, którą pięknie nam zagospodarował, tym razem jako przewodnik po Bornholmie - nasz niezastąpiony Toni. W drodze powrotnej zjedliśmy bardzo dobry i elegancko podany obiad. Dobrze, że zjedliśmy go na początku rejsu, bo później złapał nas sztorm. Ale, spoko. Zaprawiona w sztormach załoga, no i nasi dzielni podróżnicy dali radę, wiec do Międzynarodowego Portu w Kołobrzegu dopłynęliśmy bez szwanku i na czas. W Pionierze czekano na nas z drożdżówkami i ciepłą owocową herbatką. I jesze jedna dobra wiadomość - dzisiaj Szanowna Komisja Czystości nie działała - trala-lala! No to, biegiem do łóżek! A to, że do tej pory lekko mnie buja, a morze szumi w uszach, wspomnienie smaku bornholmskich lodów nie odstępuje - sugeruje, że dzisiejszą noc prześpię jak prawdziwy wilk morski - słodko i jak... w okrętowej koi. >FotoGaleria (13.)< >VideoReportaż (13.)<

Dzień Czternasty (niedziela, 15 lipca) Dzisiaj było trochę inaczej. Po śniadaniu część kolonii poszła do kościółka, a pozostali powędrowali na zabawowe zajęcia sportowe, na pobliskiej "ścieżce zdrowia". Po zajęciach wyszli naprzeciw wracającym z kościoła, no i już razem, buszowali po sklepach pamiątkarskich i straganikach. Dzisiejsze, 7. już zajęcia Kursu Tańca Towarzyskiego, rozpoczęły się dokładnie w południe. Po obiedzie wybraliśmy się z wizytą do Obozu Harcerskiego Komendy Hufca ZHP z Andrychowa. Obóz znajdował się w malowniczym sosnowym lesie przy samej pięknej plaży w Rogowie koło Mrzeżyna. Rozpoczęło się Apelem, potem wcielono nas do drużyn i ... hajda w las i na plażę - na wielką, fascynującą grę terenową. Były też gry, zabawy, piosenki... Kolację zjedliśmy w obozie. A potem było prawdziwe Harcerskie Ognisko! Poznaliśmy tam samych, niezależnie od wieku, mega pozytywnie zakręconych ludzi, co i nam się w znacznym stopniu udzieliło. Wielka szkoda, że byliśmy tam tak krótko, choć wyjechaliśmy z Obozu do Dźwirzyna prawie o 22:00. Wszystko wskazuje na to, że te nowe przyjaźnie i znajomości będą miały swoją kontynuację, bo sam widziałem, jak dzieciaki wymieniały się namiarami kontaktowymi. Jestem przekonany, że konfrontacja naszych milusińskich z prawdziwym harcerskim życiem, choć w tak minimalnym wymiarze, dała im wiele, nie tylko na najbliższą kolonijną przyszłość. Czego im serdecznie życzę. Czuwaj! Wasz druh Kubus. >FotoGaleria (14.)< >VideoReportaż (14.)<

Dzień Piętnasty (poniedziałek, 16 lipca) 9. dopołudniowe zajęcia specjalistyczne. Nie będę się powtarzał i codziennie pisał, że na Kursach i Szkoleniu - to ostre "debeściaki", że repertuar polskich zabaw i piosenek powiększa się z dnia na dzień, że w punktacji Konkursu Czystości idą "łeb w łeb", że... . Według mnie, a mam tych Kolonii już trochę za sobą, najfajniesze jest to, że grupy, konkretni koloniści, są aktywnymi współtwórcami programu... a jego realizacja idzie w parze z entuzjazmem i osobistym zaangażowania każdego z nich, a co najważniejsze, sprawia im wielką radość. Drodzy Rodzice! Macie super - dzieciaki, a nasza kolonijna grupa zintegrowała się znakomicie. To tyle, tytułem podsumowania dwóch tygodni Kolonii i na początku, niestety, już ostatniego tygodnia naszej kolonijnej przygody w Polsce. Wracając do dzisiejszego dnia - co jeszcze się zdarzyło: Kolejne zajęcia Kursu Tańca Towarzyskiego; rozwiązywanie krzyżówki dotyczącej wycieczki "Ciekawostki Ziemi Kołobrzeskiej"; po kolacji spacer po Dźwirzynie, nauka piosenek, gry i zabawy, których nauczyliśmy się wczoraj u harcerzy; przygotowanie do programu na zakończenie Kolonii; zachód słońca na plaży. >FotoGaleria (15.)<>VideoReportaż (15.)<

Dzień Szesnasty (wtorek, 17 lipca) Zaraz po śniadaniu wyjechaliśmy na całodniową wycieczkę do Międzyzdrojów i na Wyspę Wolin. Po drodze mijaliśmy wiele znanych i bardzo ładnych miejscowości wypoczynkowych, o których opowiadał nam nasz przewodnik - niezastąpiony Toni. Na dłużej zatrzymaliśmy się w Kamieniu Pomorskim. Wyspa Wolin, dawna stolica legendarnych Wikingów na wszystkich zrobiła wielkie wrażenie. Pyszny obiad zjedliśmy w restauracji nieopodal zjawiskowego Turkusowego Jeziora - piękne, jak z bajki. Potem wyjechaliśmy do Międzyzdrojów, gdzie odwiedziliśmy muzeum figur woskowych i słynne molo oraz aleję gwiazd (kilka dłoni pasowało do odcisków sławnych osób). W drodze powrotnej zwiedziliśmy jeszcze Trzęsacz i Pustkowo. W autobusie też nie było nudno, bo prowadzony był konkurs dotyczący wycieczki (wprowadzenie - podsumowanie), oraz 4. edycja Kolonijnego Festiwalu Piosenki Autokarowej. Po powrocie mimo zmęczenia, wybraliśmy się jeszcze na spacer do miasta, z którego wróciliśmy plażą. Oj, mają te nasze dzieciaki kondycję. Oj, mają! Jednak potem to już tyko do łóżek, oczywiście wcześniej - prysznic. >FotoGaleria (16.)< >VideoReportaż (16.)<

Dzień Siedemnasty (środa, 18 lipca) Rano - 10. dopołudniowe zajęcia specjalistyczne. Nasi kursanci bardzo się starali, bo dzisiejsze zajęcia były już punktowane. No tak. Jutro ostatnie zajęcia kolonijnego Kursu Jazdy Konnej. Widać było troszkę tremy, która nie przeszkodziła w zaprezentowaniu się naszych amazonek i jeźdźców z jak najlepszej fachowej strony. Gratulacje! Największego pecha mieli żeglarze, bo w związku z niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, jachty nie mogły wypłynąć na wodę. W związku z czym przesiedli na kajaki, złapali za wiosła – no i już. Niestety w żeglarstwie tak już jest. Wikingowie też,  kiedy nie można było używać żagli, radzili sobie przy pomocy wioseł. Po obiedzie – plaża i powrót przez Dźwirzyno, a ściślej mówiąc przez stragany z pamiątkami. Jeszcze przed kolacją odbyły się 9. i niestety również przedostatnie, zajęcia Kursu Tańca Towarzyskiego. Po kolacji kontynuowano rozpoczęte jeszcze po południu na plaży, przygotowanie programu do pożegnalnego wieczoru. >FotoGaleria (17.)< >VideoReportaż (17.)<

Dzień Osiemnasty (czwartek, 19 lipca) Finały zajęć kolonijnego Kursu Jazdy Konnej, podczas których nasi kursanci, popisywali się zdobytymi umiejętnościami. Były dyplomy i gratulacje, kwiaty i podziękowanie dla Instruktorów i Dyrekcji Ośrodka. Na zakończenie kolonijna publiczność, czyli grupa żeglarska, miała możliwość dosiąść wierzchowca i spróbować tej niezwykłej przyjemności, jaką jest jazda konna. Oczywiste, że dumnymi "instruktorami" byli uczestnicy naszej grupy jeździeckiej. Nie zapomniano też o podziękowaniu pięknym i dzielnym wierzchowcom. Każdy dostał bukiet z świeżych marchewek, a pożegnanie z nimi było naprawdę wzruszające. Po obiedzie - pierwsze przygotowanie do wstępnego pakowania. Przy kolacji wręczone zostały bony do lodziarni na „wypasione” lody i gofry, które bez ociągania się, postanowiliśmy zrealizować… od zaraz. Bony były nagrodami w najróżniejszych konkursach i dyscyplinach kolonijnych. Było bardzo pyyysznie i słooodko. >FotoGaleria (18.)< >VideoReportaż (18.)<

Dzień Dziewiętnasty (piątek, 20 lipca) Po śniadaniu wyjechaliśmy do Kołobrzegu, gdzie w siedzibie Zarządu Portu, odbyło się podsumowanie kolonijnego cyklu Szkolenia Żeglarskiego. No, kochani Rodzice - możecie być dumni z Waszych świeżo upieczonych Żeglarzy. Były podziękowania, brawa i dyplomy. Potem zwiedziliśmy największy w Polsce Port Rybacki, gdzie ze względu na sztorm i obowiązujący zakaz wyjścia w morze, zacumowana była cała kołobrzeska rybacka flotylla. Było co podziwiać. Trzecia część naszego żeglarskiego święta odbyła się nieopodal, w Reducie Solnej, gdzie czekała nas prawdziwa Piracka Przygoda, czyli spotkanie z najbardziej znanym nie tylko w rejonie Bałtyku - słynnym piratem Waśko i jego kompanami. Oj działo się, oj działo! Po obiedzie dzieciaki dokończyły pakowanie i przygotowywały się do wieczornego Finału Kursu Tańca Towarzyskiego, który był jednocześnie ostatnim programowym akcentem tegorocznej Kolonii. >FotoGaleria (19.)< >VideoReportaż (19.)<

Dzień Dwudziesty i Dwudziestypierwszy (sobota i niedziela, 21 i 22 lipca) No cóż, każda rzecz swój koniec ma. Z niewielkim opóźnieniem, przed samym południem i z łezką w oku, wyjechaliśmy z naszego gościnnego Pioniera w Dźwirzynie, który na prawie trzy tygodnie był naszym polskim domem. Podróż przebiegała zgodnie z planem. W drodze do Berlina zatrzymaliśmy się na dwie dłuższe przerwy - jedna z nich w Mc`Donaldzie. Na dworcu w Berlinie byliśmy prawie godzinę przed odjazdem pociągu, więc bez stresu nasze bagaże dowiezione zostały do wagonu, a my zajęliśmy miejsca. Ależ ten dworzec robi wrażenie! Widziałem, że dopiero teraz, kiedy zajmowaliśmy miejsca w naszych przedziałach, tak naprawdę dotarło do nas, że to już naprawdę koniec tych naszych polskich, letnich trzech tygodni. Smutno tak jakoś się zrobiło. Do Wiednia pociąg przyjechał punktualnie, a na peronie czekali stęsknieni Rodzice. Powitania, pożegnania... Ale będzie co wspominać i opowiadać! >FotoGaleria (20.)<