Polonijne Zimowisko   WISŁA`2014 Polonijne Zimowisko


Powrót

O nas

Członkowstwo

Kontakt

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 





No i się zaczęło! Nareszcie wyjeżdżamy. Cieszę się, że znów będę opisywał, fotografował i filmował naszą kolejną wyprawę do Polski. Wszystko to zamieszczać będę na tej właśnie stronie, już w czasie Zimowiska, żeby Wasi najbliżsi byli zorientowani, co tam w zimowiskowym śniegu piszczy. Zdjęcia i filmiki można sobie ściągać do woli - żadnych praw autorskich. No taki, to znowu nie jestem. Było by mi jednak miło, jeżeli podacie link na "album", w którym znajduję się zdjęcie czy filmik.

Dzień Pierwszy (sobota, 1. lutego)
No i wreszcie się doczekaliśmy! O 8.15 spotkaliśmy się na holu Dworca Praterstern i wyruszyliśmy naszym wypasionym autokarem w stronę Wisły. Po przekroczeniu granicy pani Ola, nasza wychowawczyni, powiedziała, że mówimy tylko po polsku, obojętnie jak kto potrafi - i wiecie że funkcjonowało. Do naszego polskiego domu na najbliższy tydzień - do >Hostelu Krokus<, przywiózł nas zgodnie z planem, tak jak i w ubiegłym roku autobus >Firmy Przewozowej TATARCZUK<
, który prowadził sam szef  p. Łukasz.  Do Wisły dotarliśmy na obiad. Potem na krótko wpadliśmy do naszych ślicznych pokoi z pięknym widokiem na góry, żeby zdjąć wierzchnie ubrania z podróży, odświeżyć się i poszliśmy na bardzo smaczny obiad, pierwszy w Hostelu KROKUS obiad. Po obiedzie spotkaliśmy się, po raz pierwszy wszyscy razem, żeby się poznać, bo wiele dzieci przyjechało indywidualnie z rodzicami. A potem to już poszliśmy do pokoi, żeby odpocząć i zagospodarować się trochę. No i fajnie było. Po kolacji, pojechaliśmy do wypożyczalni sprzętu po zamówione narty i deski snowboardowe, i żeby nasi instruktorzy sprawdzili i ew. podregulowali sprzęt. Tam też dostaliśmy prawdziwe sportowe koszulki z numerami, które zakłada się na skafandry. Po powrocie do Krokusa poszliśmy jeszcze wszyscy do świetlicy, żeby się jeszcze troszkę pobawić i pośmiać; była też zabawa, dzięki której szybko zapamiętywaliśmy imiona... i nie tylko. A potem to już po cichutko do pokojów, żeby jak najszybciej przygotować rzeczy na jutro, człowieka do spania, a pokój do Konkursu Czystości, który zaraz rozpocznie pierwszą na Zimowisku punktację. Muszę Wam powiedzieć, że wszystko wypadło nadzwyczaj dobrze. Pełni pozytywnych wrażeń z pierwszego dnia i nie mogąc się doczekać jutrzejszego poranka... wszyscy prawie natychmiast zasnęli jak sysły. No to i ja też lecę do łóżka, Cześć! Dobranoc. >FotoGaleria z 1. dnia Zimowiska< >Filmik z 1. dnia Zimowiska<
Dzień Drugi (niedziela, 2. lutego)
Dzień rozpoczęliśmy pysznym śniadankiem, a po nim zebraliśmy się i pojechaliśmy do >Stacji Narciarskiej "Wisła - Nowa Osada<, gdzie przywitała nas grupa siedmiu instruktorów. Punktualnie o 10:00 rozpoczęły się 1. Zajęcia Kursów Specjalistycznych. Po wstępnej weryfikacji umiejętności, nasi kursanci podzieleni zostali na pięć zasadniczych grup; początkujących, już wcześniej jeżdżących i dobrze jeżdżących na desce snowboardowej i nartach. Mimo tremy, dzieciaki, zwłaszcza te już jeżdżące śmigały jak frygi, a nasi początkujący robili błyskawiczne postępy. Dość powiedzieć, że już w połowie zajęć Szef Szkolenia podjął decyzję wyjazdu na duży stok! Co znaczy fachowość instruktorów w połączeniu z wielkim zapałem dużych i małych uczestników Kursów. Aż miło było popatrzeć. Tak trzymać dzieciaki! Dwie i pół godziny Zajęć minęły jak z bicza strzelił. I choć chciałoby się jeszcze, to nie wolno było  przesadzać, szczególnie na pierwszych zajęciach, a poza tym w KROKUSie czekano na nas z pysznym obiadem, który wszyscy spałaszowali z wielkim apetytem, nawet największe niejadki. Po obiedzie - chwila odpoczynku, po czym wyjechaliśmy na pierwszą w czasie Zimowiska wycieczkę - do >Leśnego Parku Niespodzianek< w Ustroniu. Tam to też się nieźle działo! Przede wszystkim pokazy lotów ptaków drapieżnych. Ptaki były bardzo duże i latały tuż nad naszymi głowami, prawie miedzy dziećmi. Niektórzy nawet poczuli smyrnięcia ich skrzydeł. Wszyscy, nie tylko dzieci, byli pod wielkim wrażeniem. To było niezwykłe przeżycie. Potem odwiedziliśmy innych skrzydlatych i czworonożnych mieszkańców tego niezwykłego miejsca, często swobodnie poruszających po Parku. Podziwialiśmy potężne i dostojne żubry, podchodziły do nas sarny, jelenie i daniele... Pod koniec wycieczki zahaczyliśmy jeszcze o plac zabaw. Po kolacji dzieci zorganizowały i zrobiły własnoręcznie "pocztę zimowiska", później były jeszcze gry, zabawy i śpiewy. Wymyślaliśmy nazwy grup, które później zaprezentowaliśmy. Wybrano też nazwy Grup - najmłodsza to „Króliczki”, których wychowawczynią jest p. Afrodyta, średnia – „Orły” z p. Iwoną, a najstarsi – to „Krokusy”, którymi opiekuje się p. Ola. Potem to już tylko przygotowanie do ciszy nocnej, do jutrzejszego dnia, no i do Konkursu Czystości, który właśnie rozpoczął punktowaną kontrolę. No to dobranoc, do jutra! >FotoGaleria z 2. dnia Zimowiska<  >Filmik z 2. dnia Zimowiska<

Dzień Trzeci (poniedziałek, 3. lutego)
Dzisiaj po śniadaniu pojechaliśmy do Bielska-Białej, aby zdobyć, dla niektórych, pierwszą polską górę - Górę Szyndzielnię. Wprawdzie na Szyndzielnię wyjechaliśmy >gondolową koleją linową<, ale potem trzeba było przejść niezły kawałek, aby dotrzeć na szczyt, do jednego z najstarszych >Schronisk Górskich PTTK<. Wszystkich rozpiera duma, bo trasa wcale nie była taka łatwa. Oprócz ciepłej herbaty do naszego drugiego śniadania, w Schronisku czekał na nas Ratownik >Grupy Beskidzkiej GOPR<, który opowiadał wiele ciekawych rzeczy o samej Górze, Schronisku i działalności Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tam też wszyscy otrzymali opatrzony okolicznościowym stemplem, pamiątkowy Dyplom "za zdobycie szczytu Szyndzielnia na wysokości 1026 m.n.p.m.". I jeszcze coś, co warte było tej niełatwej wyprawy - to przepiękne widoki! Na obiad dojechaliśmy w sam raz, po czym, po krótkim odpoczynku rozpoczęło sie przygotowanie do 2. Zajęć Kursów Specjalistycznych, które rozpoczęły się punktualnie o 15:00.  Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że stoki są całkowicie do naszej dyspozycji… głównie dlatego, że z powodu awarii zabrakło prądu i nie działały wyciągi. Ćwiczyliśmy więc siłę woli oraz mięśni wchodząc za każdym razem pod górę na piechotę. Pomimo obaw kadry nasze dzielne dzieciaki dały radę, a chwilami było nawet całkiem zabawnie. Tak właśnie wyglądały zajęcia Kursów Narciarskich 40 lat temu. Wieczór zakończył się jak zwykle zabawowo m.in. z chustą animacyjną. To był kolejny dzień pełen wrażeń i emocji. Potem to już tylko prysznic, Konkurs Czystości i spać. No to ja też lecę do łóżka. Dobraanoc. >FotoGaleria z 3. dnia Zimowiska<  >Filmik z 3. dnia Zimowiska<
 
Dzień Czwarty (wtorek, 4. lutego)
Przed wyjazdem na 3. Zajęcia Kursów Specjalistycznych, z duszą na ramieniu sprawdziliśmy przez internet, czy ekipom energetycznym udało się przez noc usunąć wczorajszą awarię. Uff. Wszystko było w jak najlepszym  porządku, a kiedy tę dobrą wiadomość ogłoszono dzieciom, na całym naszym korytarzu słychać było okrzyki szczerej radości. W takim to nastroju pojechaliśmy na zajęcia do Nowej Osady i tak tez rozpoczęły się zajęcia Kursów. A to co działo się na stoku, to istne białe szaleństwo w wykonaniu naszych kursantów, które pozytywnie zaskoczyło również naszych instruktorów. Nastąpiły wielkie przegrupowania, a grupa początkujących już nie istnieje, została tylno dla porządku  nazwa "N 1". Podjęto też, w tej sytuacji jedynie słuszną decyzję - wyjazdu na szczyt wyciągiem "kanapowym" na najdłuższą i najbardziej zaawansowaną trasę zjazdową. Oczywiście, że wszyscy dali radę i to celująco! I jeszcze jedno muszę wam powiedzieć - nawet ci najmłodsi, a może szczególnie oni, budzili wśród innych narciarzy niekłamany podziw i respekt. A mnie, to taka duma rozpierała, że... hej! I tak już było do końca dzisiejszych zajęć. Po, jak zwykle pysznym obiedzie, czekała nas dość nietypowa wycieczka - prawdziwa podróż w czasie. Pojechaliśmy do Żywca, aby zwiedzić muzeum browarnictwa, a jednocześnie najlepszą placówkę tego typu w Polsce - piękne i ze wszech miar nowoczesne >Muzeum Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu<, z niezwykłym programem (dla dzieci i młodzieży) oraz robiących wielkie wrażenie ekspozycjami. Wprawdzie dowiedzieliśmy się gdzie, jak i w czym warzy się piwo, ale nie ono było najważniejszym motywem naszego programu zwiedzania. Dowiedzieliśmy się prawie wszystkiego... o wodzie i ziarnach. Wędrowaliśmy pod rozgwieżdżonym niebem, zrekonstruowanymi w muzeum, dziewiętnastowiecznymi uliczkami starego Żywca. Zaglądaliśmy do mieszkań i pomieszczeń użytkowych, poszliśmy też do gospody. Zwiedziliśmy także niezwykły labirynt. Na koniec nie obyło się bez degustacji, ale nie piwa, a wód oraz soczków produkowanych na ich bazie. Widać było, że na naszych milusińskich ta podróż w czasie wywarła wielkie wrażenie. Po kolacji - jak zwykle gry i zabawy. Dzisiaj uczyliśmy się tańczyć „Chocolatte” i „Gangam Style”, bawiliśmy się chustą animacyjną i graliśmy w „Gorące krzesła”. Zmęczeni, ale szczęśliwi, poszliśmy spać, a jutro zabawę zaczniemy od nowa! No to, do jutra. Dobranoc. >FotoGaleria z 4. dnia Zimowiska<  >Filmik z 4. dnia Zimowiska<


Dzień Piąty (środa, 5. lutego)
Po śniadaniu wyjechaliśmy na kolejne, 4. już Zajęciach Kursów Specjalistycznych. Sam nie wiem, czy to co działo się dzisiaj na stoku było efektem świadomości, że to już przedostatnie zajęcia, czy też może chęć powtórzenia wczorajszych sukcesów. Aż trudno to opisać - bez żadnych kompleksów, wszyscy na dużym wyciągu - najtrudniejsza trasa (!),... przerwa na 2. śniadanie - "...potem, bo jeszcze raz muszę zjechać"; i to sportowe zaparcie; i ten niezwykły duch sportowy (!). Orły, Sokoły nasze, jedne takie! Żadne zdjęcia i filmiki nie oddadzą klimatu tych zajęć. Wielka szkoda, że nie mogliście tego sami zobaczyć. Po obiedzie, kiedy już odsapnęliśmy już trochę, wyjechaliśmy do Ustronia, do Doliny Dobki na Kulig. No i co z tego, że nie było śniegu! Były cudne konie zaprzężone w wozy; była Bacówka, z której ruszyliśmy z pieśnią na ustach i z pochodniami w ręku, w  piękną leśną, górską trasę. A kiedy po przeszło 1,5. godzinnej przejażdżce z duża zabawową przerwą w środku, wróciliśmy do niej, czekała nas ciepła herbata i pyyszne kiełbaski. No, nie bójmy się tego słowa - kiełbachy. Jeszcze zanim się całkiem zregenerowaliśmy, to nasza Gaździna włączyła muzyczne wspomaganie, a więc śpiewów i tańców było co nie miara. W krótkiej drodze powrotnej, Pan Tomek - nasz Kierowca, włączył w autobusie popularną w Polsce piosenkę pt. "Jesteś szalona", którą wszyscy w mig się nauczyli, ale tylko niektórzy wiedzieli komu ona była dedykowana. Jeżeli sądzicie, że to koniec gastronomiczno - rozrywkowych wydarzeń dzisiejszego dnia, to jesteście w błędzie. W KROKUSIE czekano na nas z pyszną kolacją, po której dzieciaki poleciały piętro wyżej, do świetlicy, aby jeszcze przed Ciszą Nocną poszaleć z chusta animacyjną i nauczyć się nowych zabaw: „Rekin” i „Potwór”. Było nieźle. To był dzień, wcale nie jak co dzień.  >FotoGaleria z 5. dnia Zimowiska<  >Filmik z 5. dnia Zimowiska<



Dzień Szósty (czwartek, 6. lutego)
Jak mówiły nasze panie wychowawczynie, już od pobudki dało się odczuć pełną napięcia atmosferę. Właściwie to nie ma się czemu dziwić, bo dzisiaj po śniadaniu, pojedziemy na ostatnie już zajęcia najważniejszego punktów programowego Zimowiska - podsumowanie Kursu Narciarskiego i Snowboardowego. Po slalomie na czas i innymi popisami na stoku, przy dopingu i aplauzie widzów, założyciel i Szef Centrum Narciarskiego "Zimowy Raj" - p. Marek Kustra w obecności wszystkich instruktorów w ciepłych słowach skierowanych do naszych orłów i sokołów, podsumował oba Kursy. Widać było jak naszych kursantów rozpierała duma, a kiedy odbierali dyplomy, to wszystkim pysie śmiały się ze szczęścia. Trzeba przyznać, że mają powody do dumy. Mocne to były momenty, oj mocne! Potem, to my podziękowaliśmy za super Kursy i wręczyliśmy przywiezione z Wiednia upominki. A później rozpoczęło się ostatnie już na Zimowisku białe szaleństwo. Dzieciaki z tego wszystkiego, to jakby skrzydeł dostały. Ja też byłem z nich bardzo dumny, zwłaszcza kiedy widziałem jak narciarze na stoku pokazywali ich sobie palcami i słychać było pełne uznania komentarze: "...zobacz tam, zobacz jak te dzieciaki jeżdżą!, ...no co się dziwisz, one są z Austrii.", a ktoś nawet wpadł na pomysł, że "...to juniorzy z klubu sportowego, Polonez, czy jakoś tak.".  Prawda, że fajne zakończenie tegorocznych Kursów?!

Kiedy te niezwykłe emocje, ugłaskane zostały, jak zwykle pyszniutkim i spałaszowanym do końca wraz z "dokładkami" obiadem, dzieciaki przygotowały się do kolejnej wycieczki. Pojechaliśmy do... centrum Wisły, do >Muzeum Beskidzkiego im. Andrzeja Podżorskiego<. Ta niezwykła podróż w czasie rozpoczęła się muzealną lekcją edukacyjną pt. "Jak żech chodziył do szkoły", gdzie znaleźliśmy się w izbie lekcyjnej z początków ubiegłego wieku. Nauczyliśmy się m.in. posługiwać protoplastą kalkulatora - liczydłem, a także opanowaliśmy sztukę kaligrafii. Z pełnym szacunkiem dla Rodziców i Nauczycieli - kto dziś wie lub pamięta, co to słowo znaczy. Dzieciaki były w szoku, a i pełne podziwu dla ich rówieśników sprzed stulecia. No bo jak to tak - bez internetu, tabletu, facebook`a, telefonu komórkowego i w dodatku często parę kilometrów (niezależnie od pogody) na piechotę do szkoły, no i potem, też na piechotę, z powrotem do domu.  Zwiedziliśmy jeszcze całe wiślańskie Muzeum. Powiem Wam, że było to mocne! A całkiem potem, latając po straganach targowiska i wiślańskim deptaku, wszyscy skutecznie zmniejszali zasoby kieszonkowego. Po kolacji - niespodzianka! Pojechaliśmy zdobywać kolejną polską górę - Równicę w Ustroniu. Szyndzielnię w Bielsku zdobywaliśmy we wtorek, w ciągu dnia, a tym razem - to prawdziwa nocna wyprawa i w dodatku z pochodniami. A jak już wszystko się udało, to poszliśmy się rozgrzać do >Koliby pod Czarcim Kopytem<. No było to przeżycie, oj było. Szkoda tylko, że jeden z aparatów fotograficznych odmówił posłuszeństwa i nie mamy zdjęć z tej nocnej przygody, ale jej ślady znajdziecie na naszym filmiku. Trzymajcie się ciepło. Do jutra.
>FotoGaleria z 6. dnia Zimowiska<  >Filmik z 6. dnia Zimowiska<



Dzień Siódmy (piątek, 7. lutego)
Pierwszy dzień bez naszych Kursów upłynął pod znakiem wycieki i przygotowania do zakończenia Zimowiska. Po śniadaniu pojechaliśmy
do >Rezydencji Prezydenta RP - Zamku w Wiśle<. Po drodze zwiedziliśmy najnowocześniejszą w Polsce >Skocznię Narciarską im. Adama Małysza< w Wiśle - Malince. Pani Przewodnik, ta która oprowadzała po Rezydencji nasza młodszą grupę, powiedziała, że jest pod wrażeniem aktywności i zainteresowania naszych zwiedzających. Na wszystkich zresztą, wizyta w Rezydencji Prezydentów RP wywarła wielkie wrażenie. W drodze powrotnej z Rezydencji odwiedziliśmy >Galerię Adama Małysza>. Po powrocie do naszego KROKUSA i po, jak zawsze, pysznym obiedzie wszyscy zajęli się juz tylko przygotowaniem programu na zakończenie Zimowiska. A program udał się nadzwyczajnie. Mieliśmy też znakomitych Gości. Najpierw owacyjnie powitano naszego Pana Marka, który wpadł do nas, żeby się pożegnać. Każdy otrzymał jeden z pierwszych wystawionych w Polsce, Międzynarodowy  Paszport Marciarski. Niech żyją wszystkie Marki całego świata, a szczególnie nasz - Pan Marek Kustra! Jeszcze raz, DZIĘKUJEMY i do zobaczenia w przyszłym roku! Kolejnym Gościem tego wieczoru był Clown Cyrulik, który przyjechał do nas z Bielska-Białej, żeby zabawowo, magicznie i balonikowo uatrakcyjnić nasz ostatni wieczór na Zimowisku, co z resztą bardzo mu się udało. ...  C.d.n. >FotoGaleria z 7. dnia Zimowiska<   >Filmik z 7. dnia Zimowiska<
 



Dzień Ósmy (sobota, 8. lutego)

>
FotoGaleria z 8. dnia Zimowiska<
 
 >Filmik z 8. dnia Zimowiska<



Przede wszystkim nasze komputery, które jednak odczuły transport z Wiednia do Wisły, kłopoty z  przesyłem internetowym ogromnej ilości foto i wideo materiału - wszystko to spowodowało, że nie byłem w stanie, jak to zawsze bywało, na bieżąco informować Was o przebiegu Zimowiska. Soorrki! Jesteśmy już w Wiedniu i najszybciej jak tylko to możliwe postaram się uzupełnić te braki. Wasz Kubus.