Polonijne Zimowisko BESKID`2016 Polonijne Zimowisko


 

O nas

Członkowstwo

Przedsprzedaż biletów

 

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 




"Jednymi z najważniejszych celów naszego dziewiętnastego Polonijnego Zimowiska są pokazanie naszym małym polonusom Ojczyzny ich rodziców w sposób inny niż przez pryzmat rodzinnych wyjazdów do Polski oraz owocująca zazwyczaj w wieloletnie znajomości i przyjaźnie - integracja grupy. Narty i snowboard to tylko bardzo dobry pretekst.
Szczególnie budującym dla nas jest, że od paru lat wyjeżdżają z nami m.in. dzieci tych sprzed laty, najstarszych uczestników naszych Zimowisk i Kolonii Letnich. Przyznacie, że to niezła rekomendacja. I o to również, od samych początków nam chodziło."
Piotr Szulik-Prezes


Dzień Pierwszy (sobota, 30. stycznia)
Punktualna zbiórka, punktualny odjazd, wygodna podróż i choć przystanków tyle ile trzeba, punktualny przyjazd na miejsce. Dokładnie tak, jak w informacji na stronie internetowej firmy >STAR-TRANS<. A w Bielsku-Białej ciepło, prawie 6 stopni Celsjusza. Na szczęście w górach widać było śnieg. Po przyjeździe i miłym powitaniu poszliśmy na pyszny obiad. Tam właśnie spotkaliśmy się po raz pierwszy całym Zimowiskiem, bo busami przyjechało 24. uczestników, a reszta dojechała indywidualnie z rodzicami. Łącznie cała nasza grupa liczy 68 dużych i małych osób. Po obiedzie już w grupach razem z wychowawczyniami powędrowaliśmy do naszych pięknych pokoi. Do samej kolacji mieliśmy więc czas na relaks, poznanie się i rozpakowanie walizek. Po kolacji pojechaliśmy "naszym" autobusem do wypożyczalni w Ustroniu, gdzie pobraliśmy nie tylko zamówiony sprzęt ale i sprawdzony został ten przywieziony prywatnie z Austrii. Mamy zatem już wszystko. Widać było, że dzeciaki nie mogą doczekać się jutra, zresztą nie tylko one. >FotoGaleria z 1. Dnia Zimowiska< •>Filmik z 1. Dnia Zimowiska<


Dzień Drugi (niedziela, 31. stycznia)
Rano wyjechaliśmy na nasz stok Dębowiec, gdzie czekała już dziewięcioosobowa grupa instruktorów, którzy rozpoczęli szkolenie od weryfikacji naszych umiejętności zjazdowych. Podział na grupy był bardzo dynamiczny, gdyż nasi kursanci robili szybkie postępy. Aż miło było popatrzeć na uśmiechnięte buzie naszych orłów na deskach, no i na zadowolonych instruktorów. Gratulacje zwłaszcza dla najmłodszych uczestników – byliście świetni! Po obiedzie pojechaliśmy odwiedzić, dla niektórych starych znajomych - mieszkańców >Leśnego Parku Niespodzianek< w Ustroniu. Oj, radości było wiele. Największe jednak wrażenie zrobił na wszystkich specjalnie dla nas przygotowany pokaz lotów ptaków drapieżnych. Orzeł latał tuż nad naszymi głowami, widzieliśmy także umiejętności łowieckie sokoła. Było super! A kiedy już wróciliśmy, po pysznej kolacji, prawie do samej ciszy nocnej wspólne gry i zabawy. Ledwo co zdążyliśmy przgotować siebie i pokoje do Konkursu Czystości. ... •>FotoGaleria z 2. dnia Zimowiska< >Filmik z 2. Dnia Zimowiska<


Dzień Trzeci (poniedziałek, 1. lutego)
Trzeciego dnia naszej zimowej przygody udaliśmy się do Trójwsi. W Istebnej zobaczymy wystawę słynnych >Koniakowskich Koronek< w tym, rzadko eksponowany rekordowy obrus, którego średnica przekraczała pięć metrów. W Jaworzynce odwiedziliśmy >Muzeum Regionelne Na Grapie<, w którym m.in. klyciliśmy masło, które potem ze smakiem zjedliśmy na pajdach świeżego wiejskiego chleba. W Koniakowie odwiedziliśmy też słynną >Chatę Kawuloka<.Kiedy wróciliśmy z wycieczki na obiad, zastała nas smutna wiadomość - nasz stok nie nadawał się już do przeprowadzenia zaplanowanych na popołudnie zajęć Kursów, a poszukiwania w promieniu 25 km zastępczego stoku, który spełniałby warunki konieczne dla przeprowadzenia zajęć dla całej naszej grupy, zakończyły się niepowodzeniem. Niestety rosnąca temperatura i prognoza pogody nie były dla nas optymistyczne. Ciąg dalszy tego znienacka zburzonego popołudniowego planu wypełniony został grami, zabawami i tzw. zajęciami w grupach. Po kolacji odbyły się u nas i zgodnie z planem, przygotowane dla naszych milusińskich przez >Pracownię Ceramiki Artystycznej "Bueno"< z Bielska-Białej, fascynujące warsztaty ceramiczne. Wypalone, autorskie dzieła ściągniemy do Wiednia za ok. trzy tygodnie od ich powstania, po czym umówimy się na przekazanie ich autorom. Wracając do teraźniejszości, słyszałem, że ze względu na pogodowe realia, włączono "Plan B"... i jutro jedziemy na całodniową wycieczkę do Kopalni Soli "Wieliczka"! •>FotoGaleria z 3. dnia Zimowiska< •>Filmik z 3. Dnia Zimowiska<


Dzień Czwarty (wtorek, 2. lutego)
Jeżeli ktoś miał nadzieję na cud to srogo się zawiódł. Kiedy wyjeżdżaliśmy termometry wskazywały +8 stopni (!), a jutro ma ma być jeszcze cieplej! Zgodnie z przygotowanym na podobną okoliczność "Planem B" zaraz po śniadaniu wyjechaliśmy na całodniową wycieczkę, której celem była perełka światowej kultury - >Kopalnia Soli "WIELICZKA"<. Nie trzeba przekonywać, że te przeszło 4. godziny w kopalni soli, 140 m pod ziemią, na wszystkich zrobiły niezwykłe wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że w czasie tej fascynującej podróży w czasie pokonaliśmy ponad 800  schodów oraz 3 kilometry chodników i korytarzy! W trakcie tej podziemnej wędrówki zwiedziliśmy wykute w soli wyrobiska, komnaty i potężne, imponujące sale, zobaczyliśmy rzeźby, pomniki, bajkowe stalaktyty, podziemną rzekę i jezioro... a z każdym z tych elementów  wiązały się odrębne historie. Podzieleni na dwie grupy, każda z przewodnikiem.

To co zwiedzaliśmy trzymało w pełnym napięciu i było interesujące dla wszystkich - najmłodszych i najstarszych naszych zwiedzających. "Wieliczkowa adrenalina" udzieliła się wszystkim - nikt nie czuł zmęczenie czy znużenia. Na zakończenie zjedliśmy pod ziemią w kopalnianej restauracji pyszny, wcale nie słony obiad, wręcz przeciwnie, bo na drugie danie były słodziutkie naleśniki. Odpuściło dopiero po obiadokolacji w naszym Hotelu Dębowiec, choć wcale nie od razu. Nie uwierzycie! O 22:00 wszyscy byli już w objęciach Morfeusza i zapewne wrócili do WIELICZKI na różnych etapach, od średniowiecza począwszy. I jeszcze jedno - nikt nie zasypiał ze złudzeniami o szusowaniu, bo widomo było, ze jutro czeka nas najcieplejszy dzień tygodnia. Ja też idę spać. Do jutra. •>FotoGaleria z 4. dnia Zimowiska<  •>Filmik z 4. Dnia Zimowiska<


Dzień Piąty (środa, 3. lutego)
Już po powrocie z wczorajszej wycieczki mieliśmy pierwsze dwa przypadki rozstroju żołądka. Po telefonicznej konsultacji dzieciom podano co trzeba ale w nocy doszły jeszcze dwa przypadki. W czasie porannej konsultacji lekarskiej otrzymaliśmy informację jak postępować z chorymi oraz zaleceniem zatrzymanie całej grupy w hotelu do wizyty lekarskiej ok. godz. 10:00. Już się wydawało, że mamy jasność sytuacji pozwalającą na zaplanowanie totalnie rozbitej reszty dnia, kiedy to telefonicznie dowiedzieliśmy się, że wizyta lekarska u nas może mieć miejsce dopiero ok. godz. 14:00!  Do naszych planów ważne było lekarskie zapewnienie, że dzieci, które czują się dobrze, mogą opuścić swoją hotelową "izolatkę".

Bingo(!), choć w związku z zaistniałą sytuacją, zaplanowane na dzisiaj zdobywanie polskiej Góry Szyndzielnia legło w gruzach i to bez szans na jej powtórzenie, gdyż wyprawa ta mogła się odbyć jedynie w dopołudniowym bloku, a to, na tym Zimowisku nie jest już możliwe. Po tej  dobrej informacji, w ciągu 15. minut wszyscy "zdrowi" gotowi byli do wyjazdu na spacer po Bielsko-Bialskiej starówce, zakończony wizytą w najważniejszej galerii handlowej miasta. Choć czasu było niewiele, bo trzeba było wrócić na obiad o 13:00, to i tak niektórym udało się zdziesiątkować kieszonkowe. Po lekarskiej wizycie z początkowej 14. w hotelu pozostało 9. "pacjentów", ale jak uprzedziła powinniśmy wziąć pod uwagę, że sytuacja może być w obie strony dynamiczna. Popołudniu udaliśmy się więc na pobliski >Tor Saneczkowy "Słoneczna Polana"<. Od pana, który pomagał nam na torze dowiedzieliśmy się, że całość ma długość 410 metrów, a sam wyciąg rozpędzający wagoniki ma 115 metrów. Różnica wysokości między najniższym a najwyższym poziomem wyniosła aż 12 pięter! Rekord toru wynosi 70 km/godzinę! Pędziliśmy jak Robert Kubica, jednak mimo wielkich chęci nikomu nie udało się go pobić. Ale radości i emocji sportowych było wiele. Ależ to był dzień! Dobrze, że wszystko tak się skończyło. •>FotoGaleria z 5. dnia Zimowiska<


Dzień Szósty (czwartek, 4. lutego)
Dzisiaj czekał nas niezwykły dzień! Panie obudziły nas bardzo wcześnie, bo o 6:30, a po wcześniejszym śniadaniu już za chwilę byliśmy w naszym autobusie i ruszyliśmy do oddalonego o 52 km Stoku NarciarskiegoNowa Osada w Wiśle, który znamy z kilku naszych ostatnich Zimowisk. Punktualnie o 9:30 rozpoczęliśmy trzygodzinne zajęcia Kursów pod okiem znanych nam instruktorów pod kierownictwem pana Marka Kustra z >Centrum Narciarskiego "Zimowy Raj"<. Ta niezwykła niespodzianka była możliwa po połączeniu zaplanowanego na godz. 15:30 Kuligu w Dolinie Dobki w Ustroniu (13 km od Nowej Osady) oraz zorganizowania obiadu i miejsca wypoczynku w Hostelu Krokus w Wiśle. No i udało się! Wprawdzie trudno nawet sobie wyobrazić, że mielibyśmy  codziennie wywijać podobne wolty z pobudką o 6:30 i 104. kilometrami w autobusie itd., ale w tej sytuacji pogodowej, bardzo było to potrzebne. Bogu dzięki, wyjechaliśmy na Zimowisko Wypoczynkowe dla Dzieci i Młodzieży a nie na obóz sportowy dla dorosłych. Zgodnie z nowym planem grupa wyjazdowa zjadła obiad w Hostelu Krokus o 13:30, a godzinę wcześniej pozostałe w Hotelu DĘBOWIEC 8. chorych dzieci. Tak jak wspomniała wczoraj pani doktór, sytuacja chorobowa na Zimowisku choć nie tak dynamiczna jak wczoraj, nadal dawała znać o sobie - z Krokusa trzeba było pilnie zawieźć do DĘBOWCA 3. nowych "pacjentów", ale za to stamtąd przywieziono na >Kulig w Dolinie Dobki< 4. "ozdrowieńców".

 •Na Kulig w Dolinie Ciszy, bo tak też nazwany jest ten urokliwy zakątek Ustronia wyjechaliśmy 4. wozami drabiniastymi zaprzężonymi w pary rączych koni. Wszystko było jak należy - przejazd malowniczymi leśnymi traktami, które w drodze powrotnej rozświetlały ognie pochodni, były śpiewy i dużo dobrego humor, a na zakończenie pałaszowaliśmy pieczone kiełbachy. Pewnie, że brakowało zimowych pejzaży i bitwy na śnieżki... ale "na pogodę, nie ma ubezpieczenia". Po powrocie do naszego DĘBOWCA i tak spałaszowaliśmy pyszną jak zwykle kolację, którą przegryźliśmy pączkiem, bo dzisiaj "Tłusty Czwartek", a według jednego z przesądów, kto nie zje pączka tego dnia, nie będzie miał szczęścia przez resztę roku. My jedliśmy pączki trzykrotnie: jako drugie śniadanie, jako podwieczorek, który i tak spałaszowaliśmy zaraz po obiedzie, no i teraz - po kolacji! To dopiero będzie! •>FotoGaleria z 6. dnia Zimowiska< >Filmik z 6. Dnia Zimowiska<


Dzień Siódmy (piątek, 5. lutego)
Mając w pamięci smutne oczy, tych którym ze względu na chorobę, nie było dane poszusować w Nowej Osadzie - nasz p. Piotr umówił się z panem Markiem, że rano potwierdzi możliwość zorganizowania dodatkowych, nawet krótszych zajęć na stoku. Wszystko się dobrze składało, bo i tak mieliśmy jechać do Ustronia, żeby zdać wypożyczony sprzęt, no a stamtąd do Nowej Osady, to już "żabi skok" (20 km !). No i udało się! Po dwóch godzinach "białego szaleństwa", jeszcze raz, na brawach pożegnaliśmy się z instruktorami. Sprzęt oddaliśmy w drodze powrotnej do Bielska, na obiad do Dębowca. Wprawdzie, żeby być na śniegu, trzeba było zrezygnować z zaplanowanej wycieczki na Zamek w Pszczynie, no bo dwóch rzeczy w tym samym czasie, nie da się pogodzić. Wiele nie brakowało, aby ten precyzyjnie przygotowany, wyliczony co do minuty plan, legł w gruzach i bylibyśmy się spóźnili na zaplanowaną również na dzisiaj, wizytę u Bolka i Lolka w słynnym bielskim >Studio Filmów Rysunkowych<. A to za sprawą, niektórych dorosłych, którzy pozostali na stoku wraz z wypożyczonym sprzętem. Ale daliśmy radę. Dzieciaki były niesamowicie zdyscyplinowane i zdążyliśmy, choć prawie biegiem, tak na obiad jak na spotkanie u Bolka i Lolka. Jestem przekonany, że te prawie 2 godziny w urodzili się Bolek i Lolek, Reksio, Szpieg z krainy deszczowców i wielu innych bohaterów filmów, na których wychowywały się pokolenia Polaków, na wszystkich wywarło ogromne wrażenie i na długo pozostanie w pamięci. Potem, jeszcze trochę czasu na ostatnie zakupy w Bielsku, przejazd na ostatnią kolację w hotelu Dębowiec, a potem to już ostatnie spotkanie czyli Zakończenie Zimowiska. Ale to historia na inne opowiadanie. •>FotoGaleria z 7. dnia Zimowiska< •>Filmik z 7. Dnia Zimowiska<


Dzień Ósmy (sobota, 6. lutego)
Dziwny taki ten dzisiejszy ostatni dzień Zimowiska. Po śniadaniu duża część dzieci planowo wyjechała już z rodzicami, a pozostali zajęli się pakowaniem bagaży, co wraz z ślicznie zaścielonymi łóżkami i porządkami w pokojach, poszło bardzo sprawnie. Do obiadu, który zaplanowany był na godz. 13:00 pozostało sporo czasu poszliśmy więc na ostatni na tym Zimowisku spacer. W nocy popadało trochę śniegu wiec rozegraliśmy bitwę na niestety mokre śnieżki, bo temperatura siągnęła już 6 stopni Celsjusza. Powygłupialiśmy się jeszcze trochę w Hotelu, a po ostatnim pysznym, jak wszystkie zresztą, obiedzie na Zimowisku przyszedł czas aby pożegnać się z Kuchnią, Hotelem i z naszymi Paniami. Trzy busy firmy >STAR-TRANS<, tej samej, która tydzień temu przywiozła nas do Polski, przyjechały znacznie wcześniej, dzięki czemu punktualnie o 14:00 ruszyliśmy w drogę powrotną do Wiednia. I choć kilkakrotnie robiliśmy dłuższe przystanki, na stację Praterstern we Wiedniu dojechaliśmy wygodnie, bezpiecznie i punktualnie o godz. 19:00. A tam powitania i radości, no i łezki pożegnań też były. Oj, będzie o czym opowiadać w domu, oj będzie. ... •>FotoGaleria z 8. dnia Zimowiska< •>Filmik z 8. Dnia Zimowiska<