|
•"Jednymi
z najważniejszych celów naszego dziewiętnastego Polonijnego Zimowiska są
pokazanie naszym małym polonusom Ojczyzny ich rodziców w sposób inny niż
przez pryzmat rodzinnych wyjazdów do Polski oraz owocująca zazwyczaj w
wieloletnie znajomości i przyjaźnie - integracja grupy. Narty i
snowboard to tylko bardzo dobry pretekst.
Szczególnie budującym dla nas jest, że od paru lat wyjeżdżają z nami
m.in. dzieci tych sprzed laty, najstarszych uczestników naszych Zimowisk
i Kolonii Letnich. Przyznacie, że to niezła rekomendacja. I o to również,
od samych początków nam chodziło." Piotr Szulik-Prezes
Dzień Pierwszy (sobota,
30. stycznia)
•Punktualna
zbiórka, punktualny odjazd, wygodna podróż i choć przystanków tyle ile
trzeba, punktualny przyjazd na miejsce. Dokładnie tak, jak w informacji
na stronie internetowej firmy
>STAR-TRANS<.
A w Bielsku-Białej ciepło, prawie 6 stopni Celsjusza. Na szczęście w
górach widać
było śnieg. Po przyjeździe i miłym powitaniu poszliśmy na
pyszny obiad. Tam właśnie spotkaliśmy się po raz pierwszy całym
Zimowiskiem, bo busami przyjechało 24. uczestników, a reszta dojechała
indywidualnie
z rodzicami. Łącznie cała nasza grupa liczy 68 dużych i małych osób. Po
obiedzie już w grupach razem z wychowawczyniami powędrowaliśmy do naszych pięknych pokoi.
Do samej kolacji mieliśmy więc czas na relaks, poznanie się i
rozpakowanie walizek. Po kolacji pojechaliśmy "naszym" autobusem do
wypożyczalni w Ustroniu, gdzie pobraliśmy nie tylko zamówiony sprzęt ale
i sprawdzony został ten przywieziony prywatnie z Austrii. Mamy zatem już
wszystko. Widać było, że dzeciaki nie mogą doczekać się jutra, zresztą
nie tylko one.
•>FotoGaleria
z 1. Dnia Zimowiska<
•>Filmik
z 1. Dnia Zimowiska<
Dzień
Drugi (niedziela,
31. stycznia)
•Rano wyjechaliśmy na
nasz stok Dębowiec, gdzie czekała już
dziewięcioosobowa grupa instruktorów, którzy rozpoczęli szkolenie od
weryfikacji naszych
umiejętności zjazdowych. Podział na grupy był bardzo dynamiczny, gdyż
nasi kursanci
robili szybkie postępy. Aż miło
było
popatrzeć na uśmiechnięte buzie naszych orłów na deskach, no i na
zadowolonych instruktorów. Gratulacje zwłaszcza dla
najmłodszych uczestników – byliście świetni! Po
obiedzie pojechaliśmy odwiedzić, dla niektórych starych
znajomych - mieszkańców
>Leśnego Parku Niespodzianek<
w Ustroniu. Oj, radości było wiele. Największe jednak wrażenie zrobił na
wszystkich specjalnie dla nas przygotowany
pokaz lotów ptaków
drapieżnych. Orzeł latał
tuż nad naszymi głowami, widzieliśmy także umiejętności łowieckie
sokoła. Było super!
A kiedy już wróciliśmy, po pysznej kolacji, prawie do samej ciszy nocnej
wspólne gry i zabawy. Ledwo co zdążyliśmy przgotować siebie i pokoje do
Konkursu Czystości. ...
•>FotoGaleria
z 2. dnia Zimowiska< •>Filmik
z 2. Dnia Zimowiska<
Dzień
Trzeci (poniedziałek, 1. lutego)
•Trzeciego
dnia naszej zimowej przygody udaliśmy się do Trójwsi. W Istebnej
zobaczymy wystawę słynnych
>Koniakowskich Koronek<
w
tym,
rzadko
eksponowany rekordowy obrus, którego średnica przekraczała pięć metrów. W Jaworzynce odwiedziliśmy
>Muzeum Regionelne
Na Grapie<, w którym
m.in. klyciliśmy masło,
które potem ze smakiem zjedliśmy
na pajdach świeżego wiejskiego chleba. W Koniakowie odwiedziliśmy
też słynną
>Chatę
Kawuloka<.•Kiedy wróciliśmy z wycieczki na obiad, zastała nas smutna wiadomość -
nasz stok nie nadawał się już do przeprowadzenia zaplanowanych na
popołudnie zajęć Kursów, a poszukiwania w promieniu 25 km zastępczego
stoku, który spełniałby warunki konieczne dla przeprowadzenia zajęć
dla całej
naszej grupy, zakończyły się niepowodzeniem. Niestety rosnąca temperatura i prognoza pogody nie były dla nas optymistyczne. Ciąg
dalszy tego znienacka zburzonego popołudniowego
planu wypełniony został
grami, zabawami i tzw. zajęciami w grupach.
•Po kolacji odbyły się u nas
i zgodnie z planem, przygotowane
dla naszych milusińskich przez
>Pracownię
Ceramiki Artystycznej "Bueno"<
z Bielska-Białej, fascynujące warsztaty ceramiczne. Wypalone, autorskie
dzieła ściągniemy do Wiednia za ok. trzy tygodnie od ich
powstania, po czym umówimy się na przekazanie ich autorom.
•Wracając do
teraźniejszości, słyszałem, że ze względu na pogodowe realia,
włączono
"Plan B"... i
jutro jedziemy na całodniową wycieczkę do Kopalni Soli
"Wieliczka"! •>FotoGaleria
z 3. dnia Zimowiska< •>Filmik
z 3. Dnia Zimowiska<
Dzień
Czwarty (wtorek, 2. lutego)
•Jeżeli
ktoś miał nadzieję na cud to srogo się zawiódł.
Kiedy wyjeżdżaliśmy termometry wskazywały
+8 stopni (!), a
jutro ma ma być
jeszcze
cieplej! •Zgodnie
z przygotowanym na podobną okoliczność "Planem B" zaraz po śniadaniu wyjechaliśmy na
całodniową wycieczkę, której celem była perełka światowej kultury
- >Kopalnia
Soli "WIELICZKA"<. Nie
trzeba przekonywać, że te przeszło 4.
godziny w kopalni soli, 140 m pod
ziemią, na wszystkich zrobiły niezwykłe wrażenie. Aż trudno uwierzyć, że
w czasie tej fascynującej podróży w czasie pokonaliśmy ponad 800 schodów oraz 3 kilometry
chodników i korytarzy! W trakcie tej podziemnej wędrówki
zwiedziliśmy wykute w soli wyrobiska, komnaty i potężne, imponujące
sale, zobaczyliśmy rzeźby, pomniki, bajkowe stalaktyty, podziemną rzekę
i jezioro... a z każdym z tych elementów wiązały się odrębne historie.
Podzieleni na dwie grupy, każda z przewodnikiem.
•To co
zwiedzaliśmy trzymało w
pełnym napięciu i było
interesujące dla
wszystkich - najmłodszych i najstarszych naszych zwiedzających.
"Wieliczkowa
adrenalina" udzieliła się wszystkim - nikt nie czuł zmęczenie czy
znużenia. Na zakończenie zjedliśmy pod ziemią w kopalnianej restauracji pyszny,
wcale nie słony obiad,
wręcz przeciwnie, bo na drugie danie były
słodziutkie naleśniki. Odpuściło dopiero po obiadokolacji w naszym
Hotelu Dębowiec, choć wcale nie od razu. Nie uwierzycie! O 22:00 wszyscy
byli już w objęciach Morfeusza i zapewne wrócili do WIELICZKI na
różnych etapach, od średniowiecza począwszy. I jeszcze jedno - nikt nie
zasypiał ze złudzeniami o szusowaniu, bo widomo było, ze jutro
czeka nas najcieplejszy dzień tygodnia. Ja też idę spać. Do jutra.
•>FotoGaleria
z 4. dnia Zimowiska<
•>Filmik
z 4. Dnia Zimowiska<
Dzień
Piąty (środa, 3. lutego)
•Już
po powrocie z wczorajszej wycieczki mieliśmy pierwsze dwa przypadki rozstroju żołądka. Po
telefonicznej konsultacji dzieciom podano
co trzeba ale w nocy doszły jeszcze dwa przypadki. W czasie porannej
konsultacji lekarskiej otrzymaliśmy informację jak
postępować z chorymi
oraz zaleceniem zatrzymanie całej grupy w hotelu do wizyty lekarskiej
ok. godz. 10:00. •Już
się wydawało, że mamy jasność sytuacji pozwalającą na zaplanowanie
totalnie rozbitej reszty dnia, kiedy to telefonicznie dowiedzieliśmy
się, że wizyta lekarska u nas może mieć miejsce dopiero ok. godz. 14:00! Do naszych planów ważne było lekarskie zapewnienie, że dzieci, które
czują się dobrze, mogą opuścić swoją hotelową
"izolatkę".
•Bingo(!),
choć w związku z zaistniałą sytuacją, zaplanowane na dzisiaj zdobywanie
polskiej Góry Szyndzielnia legło w gruzach i to bez szans na jej
powtórzenie, gdyż wyprawa ta mogła się odbyć jedynie w dopołudniowym
bloku, a to, na tym Zimowisku nie jest już możliwe. •Po
tej dobrej informacji, w ciągu 15. minut wszyscy "zdrowi" gotowi
byli do wyjazdu na spacer po Bielsko-Bialskiej starówce, zakończony
wizytą w najważniejszej galerii handlowej miasta. Choć czasu
było
niewiele, bo trzeba było wrócić na obiad o
13:00, to i tak niektórym udało się zdziesiątkować kieszonkowe. Po
lekarskiej wizycie z początkowej 14. w hotelu pozostało 9. "pacjentów",
ale jak uprzedziła powinniśmy wziąć pod uwagę, że sytuacja może być w
obie strony dynamiczna. •Popołudniu udaliśmy się więc na pobliski
>Tor Saneczkowy
"Słoneczna Polana"<. Od pana,
który pomagał nam na torze dowiedzieliśmy się, że całość ma długość 410 metrów, a sam wyciąg rozpędzający wagoniki ma 115 metrów. Różnica
wysokości między najniższym a najwyższym poziomem wyniosła aż 12 pięter!
Rekord toru wynosi 70 km/godzinę! Pędziliśmy jak Robert Kubica, jednak
mimo wielkich chęci nikomu nie udało się go pobić. Ale radości
i emocji sportowych było wiele. Ależ to był dzień! Dobrze, że wszystko
tak się skończyło.
•>FotoGaleria
z 5. dnia Zimowiska<
Dzień
Szósty (czwartek, 4. lutego)
•Dzisiaj
czekał nas niezwykły dzień! Panie
obudziły nas bardzo wcześnie, bo o 6:30, a po wcześniejszym
śniadaniu już za chwilę byliśmy w naszym autobusie i
ruszyliśmy do oddalonego o 52 km Stoku NarciarskiegoNowa
Osada w Wiśle, który znamy z kilku naszych ostatnich Zimowisk.
Punktualnie o 9:30 rozpoczęliśmy trzygodzinne zajęcia Kursów pod
okiem znanych nam instruktorów pod kierownictwem pana
Marka Kustra z
>Centrum
Narciarskiego "Zimowy Raj"<.
•Ta niezwykła niespodzianka była możliwa po połączeniu zaplanowanego na
godz. 15:30 Kuligu w Dolinie Dobki w Ustroniu (13 km od Nowej Osady)
oraz zorganizowania obiadu i miejsca wypoczynku w Hostelu Krokus w Wiśle.
No i udało
się! Wprawdzie trudno nawet sobie wyobrazić, że
mielibyśmy
codziennie wywijać podobne wolty z
pobudką o 6:30 i 104. kilometrami w autobusie itd., ale w tej sytuacji
pogodowej, bardzo było to potrzebne. Bogu dzięki, wyjechaliśmy na
Zimowisko
Wypoczynkowe dla Dzieci i Młodzieży a nie
na obóz sportowy
dla dorosłych.
•Zgodnie z nowym planem grupa wyjazdowa zjadła obiad w
Hostelu Krokus o 13:30, a godzinę wcześniej pozostałe w Hotelu DĘBOWIEC
8. chorych dzieci. Tak jak wspomniała wczoraj pani doktór, sytuacja
chorobowa na Zimowisku choć nie tak dynamiczna jak wczoraj, nadal
dawała znać o sobie - z
Krokusa
trzeba było pilnie zawieźć do DĘBOWCA 3. nowych "pacjentów", ale za to
stamtąd przywieziono na
>Kulig
w Dolinie Dobki<
4.
"ozdrowieńców".
•Na Kulig w Dolinie Ciszy, bo tak też
nazwany jest ten urokliwy zakątek
Ustronia wyjechaliśmy 4. wozami
drabiniastymi zaprzężonymi w pary rączych koni. Wszystko było jak należy - przejazd
malowniczymi leśnymi traktami, które w drodze
powrotnej rozświetlały
ognie
pochodni,
były
śpiewy i dużo dobrego humor, a na zakończenie pałaszowaliśmy
pieczone kiełbachy. Pewnie, że brakowało zimowych pejzaży i bitwy
na śnieżki... ale "na pogodę, nie ma ubezpieczenia".
•Po powrocie do
naszego DĘBOWCA i tak spałaszowaliśmy pyszną jak zwykle kolację, którą
przegryźliśmy pączkiem, bo dzisiaj "Tłusty Czwartek", a według jednego z przesądów, kto nie zje
pączka tego dnia, nie będzie miał szczęścia przez resztę roku.
My jedliśmy pączki trzykrotnie: jako drugie śniadanie, jako
podwieczorek, który i tak
spałaszowaliśmy zaraz po obiedzie, no i teraz
- po kolacji! To dopiero będzie!
•>FotoGaleria
z 6. dnia Zimowiska< •>Filmik
z 6. Dnia Zimowiska<
Dzień
Siódmy (piątek, 5. lutego)
•Mając w pamięci
smutne oczy, tych którym ze względu na chorobę, nie było dane poszusować
w Nowej Osadzie - nasz p. Piotr umówił się
z panem Markiem, że
rano potwierdzi możliwość zorganizowania dodatkowych, nawet krótszych
zajęć na stoku. Wszystko się dobrze
składało, bo i tak mieliśmy jechać
do Ustronia, żeby zdać wypożyczony sprzęt, no a stamtąd do Nowej
Osady, to już "żabi skok" (20 km !). No i
udało się!
Po dwóch godzinach "białego szaleństwa", jeszcze raz, na brawach
pożegnaliśmy się z instruktorami. Sprzęt oddaliśmy w drodze
powrotnej do
Bielska, na obiad do Dębowca. Wprawdzie, żeby być na śniegu, trzeba
było zrezygnować z zaplanowanej wycieczki na Zamek w Pszczynie,
no bo dwóch rzeczy w tym samym czasie, nie da się pogodzić.
•Wiele
nie brakowało, aby ten precyzyjnie przygotowany, wyliczony co do minuty
plan, legł w gruzach i bylibyśmy się spóźnili na
zaplanowaną również na dzisiaj,
wizytę u Bolka i Lolka w słynnym bielskim >Studio Filmów Rysunkowych<.
A to za sprawą, niektórych
dorosłych, którzy pozostali na stoku wraz z
wypożyczonym sprzętem. Ale daliśmy radę. Dzieciaki były niesamowicie
zdyscyplinowane i
zdążyliśmy, choć prawie biegiem, tak na obiad jak na spotkanie u
Bolka i Lolka. Jestem przekonany, że te prawie 2 godziny w
urodzili się Bolek i Lolek, Reksio, Szpieg z krainy
deszczowców i wielu innych bohaterów filmów, na których wychowywały
się pokolenia Polaków, na wszystkich wywarło
ogromne wrażenie i na długo pozostanie w pamięci. Potem, jeszcze trochę
czasu na ostatnie zakupy w Bielsku, przejazd na ostatnią kolację w
hotelu Dębowiec, a potem to już ostatnie spotkanie czyli Zakończenie
Zimowiska. Ale to historia na inne opowiadanie.
•>FotoGaleria
z 7. dnia Zimowiska< •>Filmik
z 7. Dnia Zimowiska<
Dzień Ósmy (sobota, 6. lutego)
•Dziwny taki ten dzisiejszy ostatni dzień
Zimowiska. Po śniadaniu duża część dzieci planowo wyjechała już z
rodzicami, a pozostali zajęli się pakowaniem
bagaży, co wraz z ślicznie zaścielonymi łóżkami i porządkami w pokojach,
poszło bardzo sprawnie.
Do obiadu, który
zaplanowany był na godz. 13:00 pozostało sporo czasu poszliśmy więc na
ostatni na tym Zimowisku spacer. W nocy popadało trochę śniegu wiec
rozegraliśmy bitwę na niestety
mokre śnieżki, bo temperatura siągnęła już 6 stopni Celsjusza.
Powygłupialiśmy się jeszcze trochę w Hotelu, a po ostatnim pysznym, jak
wszystkie zresztą, obiedzie na Zimowisku
przyszedł czas aby pożegnać się z Kuchnią, Hotelem i z naszymi Paniami.
•Trzy
busy firmy
>STAR-TRANS<,
tej samej, która tydzień temu przywiozła nas do Polski, przyjechały
znacznie wcześniej, dzięki czemu punktualnie o 14:00
ruszyliśmy w drogę powrotną do Wiednia. I choć kilkakrotnie
robiliśmy dłuższe przystanki, na stację Praterstern
we
Wiedniu dojechaliśmy wygodnie, bezpiecznie i punktualnie o godz. 19:00.
A tam powitania i radości, no i łezki pożegnań też były. Oj, będzie o
czym opowiadać w domu, oj będzie. ... •>FotoGaleria
z 8. dnia Zimowiska< •>Filmik
z 8. Dnia Zimowiska<
|