Inauguracja
24. Sezonu naszej działalności.
Najnowsze,
specjalnie dla nas przygotowane,
widowisko kabaretowe
MARCIN DANIEC - VIENNA`2012
•sobota,
29 września 2012
r.,godz.19:30
•sala teatralna BildungsZentrum / VHS
Rudolfsheim
- Fünfhaus
(1150 Wien, Schwendergasse 41)
•W programie, Mistrzowi MARCINOWI, wokalnie
i aktorsko partnerowali wywodzący się z formacji 4MATION, laureaci telewizyjnego konkursu
Szansa na Sukces, młodzi, zdolni:
•Anna
PIECHURSKA i
•Paweł
EKERT
>FotoGaleria<
>Filmik z programu<
•Już po
raz trzeci
mieliśmy przyjemność gościć Marcina DAŃCA w Wiedniu. Jest
nam tym bardziej miło, że programem Marcin Daniec -
Vienna`2012 rozpoczęliśmy 24. Sezon działalności.
Nietrudno się też domyślić, że i "wiedeński fanclub"
Marcina DAŃCA z wielkim zadowoleniem, delikatnie rzecz ujmując,
zareagował na wiadomość o jego kolejnej artystycznej wizycie u
nas. Dość powiedzieć, że 10 dni przed
występem... zabrakło
wolnych miejsc. Program rewelacyjny, znakomita atmosfera tak
na scenie jak i na widowni. Jeżeli nie byliście, to jest czego
żałować. •W
naszym i Państwa imieniu serdecznie dziękujemy Panu Marcinowi
DAŃCOWI i towarzyszących mu artystom, za znakomity program -
trzygodzinną śmiechoterapię, prawdziwy festiwal dobrego humoru,
satyry i rozrywki.
•Dziękujemy też Wam Droga Publiczności, za tak liczne
przybycie i wspaniałą wspólną zabawę.
•Linki-przypominki: >M. DANIEC
Vienna`2006< >M. DANIEC Vienna`09<;
•W internecie:
>MARCIN DANIEC< >4mation<
•Drodzy
Państwo, zapewniamy, że to żadna demagogia,
lecz obserwując zapełniający się plan sali, bardzo
obawiamy się, że
może się
powtórzyć scenariusz związany z naszymi poprzednimi
występami Marcina DAŃCA, kiedy to
na długo przed terminami
programów...
zabrakło wolnych miejsc!
Pozwolimy sobie
przypomnieć, że w 2006 r. kiedy to mimo zorganizowania drugiego
występu, zabrakło miejsc dla 215 osób, a w 2009 r. na dwa
tygodnie przed imprezą wszystkie bilety zostały już wysprzedane,
a w przeddzień imprezy na naszej liście rezerwowej, na
każde wolne miejsce czekało… prawie 300. chętnych.
•Jeżeli
do tego dodamy, że wspomniane programy odbyły się na sali
dla 700. widzów, a
tegoroczne spotkanie z Marcinem DAŃCEM odbędzie się
niestety w sali
teatralnej mieszczącej jedynie 500 osób (!) i w dodatku tylko jeden raz
(!)...,
to przyznacie Państwo, że nasza prośba o nie
czekanie z rezerwacjami miejsc na ostatnią chwilę, zdaje się być w pełni uzasadniona.
Byłoby nam
bardzo przykro, gdyby
zabrakło ich
właśnie dla
Was.
•W związku z
Inauguracją 24. Sezonu Działalności przygotowujemy, mamy
nadzieję miłe niespodzianki, o których na tej stronie będziemy
informować.
•W czasie programu przewidujemy 20. minutową przerwę.
•Już przed
programem, w foyer czynne będzie stoisko nie tylko z audio i
video wydawnictwami artystycznymi.
•Czas na autografy
- w foyer po zakończeniu programu.
•Jak zwykle na naszych
imprezach, nie przewidujemy żadnych miejsc stojących ani
tzw. wejściówek.
Zdjęcia powyżej - z naszych poprzednich występów Marcina Dańca w
Wiedniu.
•Marcin
Daniec
- jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich satyryków i
artystów kabaretowych. Urodził się 1 października 1957
r.
w
Wielopolu Skrzyńskim. W Wielopolu ukończył Szkołę Podstawową nr
1, gdzie stawiał pierwsze kroki
na scenie, a następnie Liceum
Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Ropczycach. Rok po
zakończeniu liceum, został absolwentem Studium Teatralnego we Wzdowie.
•W 1981 ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w
Krakowie i rozpoczął tam pracę jako pełnomocnik do spraw
kulturalnych AWF.
•W 1984 wraz z Krzysztofem Januszem założył
kabaret "Takich Dwóch".
•Od 1986 pracował w Krakowie w
Akademickim Centrum Kultury "Alma-Art", a następnie
współpracował z kabaretami "Wały
Jagiellońskie" i "Pod
Egidą"
Jana Pietrzaka gdzie występował w towarzystwie m.in. Janusza Gajosa,
Wojciecha Pszoniaka, Piotra Fronczewskiego,
Krystyny Sienkiewicz czy Jana Tadeusza Stanisławskiego.
•W latach
1991-1993, jako autor scenariusza i gospodarz programu,
zrealizował dla TVP swój pierwszy
cykl programowy pt. "Meeting Cabaretowy", będący
pierwowzorem jakże licznych dzisiaj festiwali
kabaretowych.
•Od 1994 występuje samodzielnie lub tworzy
na potrzeby swoich niezliczonych programów i cykli programowych,
odpowiednie formacje artystyczne.
Twórczo, estradowo i medialnie niezwykle aktywny, przy
czym bezkompromisowo wrażliwy społecznie. Twórca wielu
estradowych wcieleń, w tym legendarnych:
przedszkolaka
Marcinka, trochę zagubionego w rzeczywistości, lecz z
uparcie niezmienną własną filozofią życiową - Pana Ignacego,
cwaniaczka i recydywisty Waldemara K. czy Górala.
•Od artystycznych początków konsekwentnie,
niezależnie od różnych zewnętrznych oczekiwań, realizuje
własną wizję kabaretu, dzięki czemu uwielbiają go kolejne pokolenia Polaków
na całym świecie.
•Prywatnie: mąż
Dominiki, ojciec Karoliny i Wiktorii, a od bardzo niedawna,
również i z tego powodu bardzo szczęśliwy - świeżo
upieczony dziadek. Gratulacje! Jest także zagorzałym
kibicem piłkarskim, a jego ukochany Klub Sportowy to Wisła Kraków.
•Marcin
Daniec: Już od dziecka byłem żartownisiem.
Gdy był mały, większość czasu spędzał na boisku i w domu
kultury.
Marcin Daniec opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym w
Wielopolu Skrzyńskim (woj. podkarpackie), bramkach z tornistrów
i
palonych
pod kościołem skrętach.
•Moje dzieciństwo wspominam świetnie. Mimo że mnie i siostrę wychowywała
tylko mamusia, uważam, że nadrabiała za dwoje rodziców. Byłem
bardzo aktywnym chłopakiem, którego wielką pasją była gra w
piłkę. Do dziś
pamiętam bramki zrobione z czterech tornistrów.
Uczyłem się bardzo dobrze, potrafiłem zapamiętać dwie trzecie
lekcji, więc nie musiałem w domu siedzieć po nocach i zakuwać.
Miliardy godzin spędzałem też w domu kultury. Uczyłem się tam
gry na gitarze i perkusji. Doskonale pamiętam pana Stasia, który
uczył nas absolutnie wszystkiego - grania, śpiewania z nut, tego
jak
się zachowywać na scenie, jak zapominać o
tremie.
•Przez
wiele lat byłem ministrantem.
Z
całego mojego Wielopola nikt nie mieszkał bliżej kościoła niż
moja rodzina. Dziś nie umiem sobie wyobrazić, że dobrowolnie
wstaję o szóstej rano i biegnę, by służyć do mszy. Ksiądz
Stanisław to kolejna ważna postać w moim życiu. Uczył nas
esperanto, przepisów drogowych, byliśmy z nim na kilkunastu
wycieczkach.
•Muszę
przyznać, że od dziecka byłem żartownisiem.
Przygotowywałem występy w przedszkolu, domu kultury, no i rzecz
jasna w domu.
Pierwszymi widzami były moje
ciocie. To były
zawodowe premiery, do których przygotowywałem się sumiennie,
pisałem scenariusze, robiłem dekoracje.
•W
szkole parodiowałem rzecz jasna nauczycieli.
Starałem się pokazywać ich wady, ale starałem się robić to z
rozsądkiem, żeby zbytnio się nie narażać. Czułem, że idzie mi to
coraz lepiej, że bawię publiczność. Potrafiłem naśladować głosy
nauczycieli i, jako nauczyciel od historii, dwa razy zwolniłem
siebie przez telefon z rosyjskiego.
•Jako
ministranci próbowaliśmy za kościołem palić skręty.
Suche liście zawijaliśmy w "Świat Młodych". Przestaliśmy po
kilku próbach, bo kaszleliśmy nieludzko! Ale przeprosiłem za to
Pana Boga!
•Zawsze
chciałem zostać piłkarzem. Pamiętam jeden z meczów.
Musieliśmy na niego jakoś dojechać i nie oddać wygranej
walkowerem. Jeden z kolegów ubłagał ojca, żeby dał mu swój
samochód. Pan doktor nie spodziewał się, że zmieści się w nim
dziewięciu młodych piłkarzy razem z kierowcą. Ja i mój kolega
byliśmy najmłodsi, dlatego też padła propozycja, że pojedziemy w
niedomkniętym bagażniku. Strzeliłem wtedy cztery bramki i na
dobre wkupiłem się w łaski drużyny.•