z cyklu Mistrzowie Polskiego Kabaretu MARCIN DANIEC-VIENNA`2015 z cyklu Mistrzowie Polskiego Kabaretu


Strona główna

O nas

Członkowstwo

Rok 2018

Archiwum

2017
2016 2015
2014 2013
2012 2011
2010 2009
2008 2007
2006 2005
2004 2003
2002 2001
2000 1999
1998 1997
1996 1995
1994 1993
1992 1991
1990 1989
 





 

Nowe, specjalnie dla Was przygotowane,
widowisko kabaretowe
Marcin DANIEC - Vienna`2015




niedziela, 14 czerwca 2015 r., godz.18:30
sala teatralna BildungsZentrum / VHS Rudolfsheim - Fünfhaus (1150 Wien, Schwendergasse 41)




Zobacz: >VideoFilmik<  >FotoGaleria< 



W programie, Mistrzowi Marcinowi wokalnie i aktorsko partnerować będą laureaci telewizyjnego konkursu Szansa na Sukces, młodzi, zdolni: Anna PIECHURSKA i Paweł EKERT. Oprawa w światło i dźwięk: najlepsza ze współpracujących na stałe z Marcinem DAŃCEM firm specjalistycznych.



Linki-przypominki - Marcin DANIEC: >Vienna`2006< >Vienna`09<; >Vienna`2012< >MARCIN DANIEC na YT<




           



Już po raz czwarty mamy niezwykłą przyjemność prosić Państwa na występ Marcina DAŃCA w Wiedniu. Nietrudno się też domyślić, że i wiedeński FanClub Marcina DAŃCA, delikatnie rzecz ujmując, z wielkim zadowoleniem zareagował na zwiastun jego kolejnej artystycznej wizyty u nas. Jeszcze zanim zdążyliśmy przygotować tę stronę już zaczęły napływać rezerwacje miejsc. W imieniu własnym oraz Marcina DAŃCA z artystyczną ekipą - serdecznie zapraszamy.



Drodzy Państwo, zapewniamy, że to żadna demagogia, lecz obserwując zapełniający się plan sali, bardzo obawiamy się, że moze się powtórzyć sytuacja z naszych wszystkich poprzednich występów Marcina DAŃCA, kiedy to na długo przed terminami programów... zabrakło wolnych miejsc! Pozwolimy sobie przypomnieć, że w 2006 r. kiedy to mimo zorganizowania drugiego występu, zabrakło miejsc dla 215 osób! W 2009 r. na dwa tygodnie przed imprezą wszystkie bilety zostały już wysprzedane, a w przeddzień imprezy na naszej liście rezerwowej, na każde wolne miejsce czekało… prawie 300. chętnych (sala, jak i poprzednio, dla 700 widzów). Sytuacja powtórzyła się w 2012 r., kiedy to zabrakowało wolnych miejsc na trzy tygodnie przed programem!


My organizatorzy, nazywamy to zjawisko syndromem Dańca i wcale nie jest nam, ani panu Marcinowi przykro z tak wielkiego zainteresowania jego wiedeńskimi niepowtarzalnymi programami. Jest nam jedynie przykro, że tak wiele osób nie mogło ich zobaczyć, lecz na to składają się co najmniej dwa faktory, niestety najczęściej nie do pogodzenia - terminy artysty i dostępność sali. Biorąc powyższe pod uwagę, przyznacie Państwo, że nasza prośba o nie czekanie z rezerwacją miejsc i zakupem biletu na ostatnią chwilę, zdaje się być w pełni uzasadniona. Byłoby nam jednak bardzo przykro, gdyby się okazało, że to właśnie dla Was ich zabrakło. Prosimy nie przegapić!



   



W czasie programu przewidujemy 20. minutową przerwę. Już przed programem, w foyer czynne będzie stoisko nie tylko z audio i video wydawnictwami artystycznymi. Czas na autografy - w foyer po zakończeniu programu. Jak zwykle na naszych imprezach, nie przewidujemy żadnych miejsc stojących ani tzw. wejściówek.



 

Zdjęcia powyżej - z naszych poprzednich występów Marcina Dańca w Wiedniu.



Marc
in Daniec - jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich satyryków i artystów kabaretowych. Urodził się 1 października 1957 r. w Wielopolu Skrzyńskim. W Wielopolu ukończył Szkołę Podstawową nr 1, gdzie stawiał pierwsze kroki na scenie, a następnie Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Ropczycach. Rok po zakończeniu liceum, został absolwentem Studium Teatralnego we Wzdowie. W 1981 ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Krakowie i rozpoczął tam pracę jako pełnomocnik do spraw kulturalnych AWF. W 1984 wraz z Krzysztofem Januszem założył kabaret "Takich Dwóch". Od 1986 pracował w Krakowie w Akademickim Centrum Kultury "Alma-Art", a następnie współpracował z kabaretami "Wały Jagiellońskie" i "Pod Egidą" Jana  Pietrzaka gdzie występował w towarzystwie m.in. Janusza Gajosa, Wojciecha Pszoniaka, Piotra Fronczewskiego, Krystyny Sienkiewicz czy Jana Tadeusza Stanisławskiego. W latach 1991-1993, jako autor scenariusza i gospodarz programu, zrealizował dla TVP swój pierwszy cykl programowy pt. "Meeting Cabaretowy", będący pierwowzorem jakże licznych dzisiaj festiwali kabaretowych. Od 1994 występuje samodzielnie lub tworzy na potrzeby swoich niezliczonych programów i cykli programowych, odpowiednie formacje artystyczne. Twórczo, estradowo i medialnie niezwykle aktywny, przy czym bezkompromisowo wrażliwy społecznie. Twórca wielu estradowych wcieleń, w tym legendarnych: przedszkolaka Marcinka, trochę zagubionego w rzeczywistości, lecz z uparcie niezmienną własną filozofią życiową - Pana Ignacego, cwaniaczka i recydywisty Waldemara K. czy Górala. Od artystycznych początków konsekwentnie, niezależnie od różnych zewnętrznych oczekiwań, realizuje własną wizję kabaretu, dzięki czemu uwielbiają go kolejne pokolenia Polaków na całym świecie. Prywatnie: mąż Dominiki, ojciec Karoliny i Wiktorii, a od bardzo niedawna, również i z tego powodu bardzo szczęśliwy - świeżo upieczony dziadek. Gratulacje! Jest także zagorzałym kibicem piłkarskim, a jego ukochany Klub Sportowy to Wisła Kraków.



    
  



Marcin Daniec: Już od dziecka byłem żartownisiem. Gdy był mały, większość czasu spędzał na boisku i w domu kultury. Marcin Daniec opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym w Wielopolu Skrzyńskim (woj. podkarpackie), bramkach z tornistrów i palonych pod kościołem skrętach. Moje dzieciństwo wspominam świetnie. Mimo że mnie i siostrę wychowywała tylko mamusia, uważam, że nadrabiała za dwoje rodziców. Byłem bardzo aktywnym chłopakiem, którego wielką pasją była gra w piłkę. Do dziś pamiętam bramki zrobione z czterech tornistrów. Uczyłem się bardzo dobrze, potrafiłem zapamiętać dwie trzecie lekcji, więc nie musiałem w domu siedzieć po nocach i zakuwać. Miliardy godzin spędzałem też w domu kultury. Uczyłem się tam gry na gitarze i perkusji. Doskonale pamiętam pana Stasia, który uczył nas absolutnie wszystkiego - grania, śpiewania z nut, tego jak się zachowywać na scenie, jak zapominać o tremie. Przez wiele lat byłem ministrantem. Z całego mojego Wielopola nikt nie mieszkał bliżej kościoła niż moja rodzina. Dziś nie umiem sobie wyobrazić, że dobrowolnie wstaję o szóstej rano i biegnę, by służyć do mszy. Ksiądz Stanisław to kolejna ważna postać w moim życiu. Uczył nas esperanto, przepisów drogowych, byliśmy z nim na kilkunastu wycieczkach. Muszę przyznać, że od dziecka byłem żartownisiem. Przygotowywałem występy w przedszkolu, domu kultury, no i rzecz jasna w domu. Pierwszymi widzami były moje ciocie. To były zawodowe premiery, do których przygotowywałem się sumiennie, pisałem scenariusze, robiłem dekoracje. W szkole parodiowałem rzecz jasna nauczycieli. Starałem się pokazywać ich wady, ale starałem się robić to z rozsądkiem, żeby zbytnio się nie narażać. Czułem, że idzie mi to coraz lepiej, że bawię publiczność. Potrafiłem naśladować głosy nauczycieli i, jako nauczyciel od historii, dwa razy zwolniłem siebie przez telefon z rosyjskiego. Jako ministranci próbowaliśmy za kościołem palić skręty. Suche liście zawijaliśmy w "Świat Młodych". Przestaliśmy po kilku próbach, bo kaszleliśmy nieludzko! Ale przeprosiłem za to Pana Boga! Zawsze chciałem zostać piłkarzem. Pamiętam jeden z meczów. Musieliśmy na niego jakoś dojechać i nie oddać wygranej walkowerem. Jeden z kolegów ubłagał ojca, żeby dał mu swój samochód. Pan doktor nie spodziewał się, że zmieści się w nim dziewięciu młodych piłkarzy razem z kierowcą. Ja i mój kolega byliśmy najmłodsi, dlatego też padła propozycja, że pojedziemy w niedomkniętym bagażniku. Strzeliłem wtedy cztery bramki i na dobre wkupiłem się w łaski drużyny.