Nowe,
specjalnie dla Was przygotowane,
widowisko kabaretowe
Marcin DANIEC -
Vienna`2015
•niedziela,
14 czerwca 2015
r., godz.18:30
•sala teatralna BildungsZentrum / VHS Rudolfsheim
- Fünfhaus
(1150 Wien, Schwendergasse 41)
•Zobacz:
>VideoFilmik<
>FotoGaleria<
•W
programie, Mistrzowi Marcinowi wokalnie i aktorsko partnerować
będą laureaci telewizyjnego konkursu
Szansa na Sukces, młodzi, zdolni:
•Anna
PIECHURSKA i
•Paweł
EKERT.
•Oprawa
w światło i dźwięk: najlepsza ze współpracujących na stałe z
Marcinem DAŃCEM firm specjalistycznych.
•Linki-przypominki
- Marcin DANIEC: >Vienna`2006< >Vienna`09<;
>Vienna`2012<
•>MARCIN DANIEC
na YT<
•Już
po raz czwarty mamy niezwykłą przyjemność prosić Państwa na występ
Marcina
DAŃCA w Wiedniu.
Nietrudno się też
domyślić, że i
wiedeński FanClub Marcina DAŃCA, delikatnie rzecz ujmując, z
wielkim zadowoleniem zareagował na
zwiastun jego kolejnej artystycznej wizyty u nas. Jeszcze zanim
zdążyliśmy przygotować tę stronę już zaczęły napływać rezerwacje
miejsc.
•W
imieniu własnym oraz Marcina DAŃCA z artystyczną ekipą
- serdecznie zapraszamy.
•Drodzy
Państwo, zapewniamy, że to żadna demagogia,
lecz obserwując zapełniający się plan sali, bardzo obawiamy się, że
moze się
powtórzyć sytuacja z naszych wszystkich
poprzednich
występów Marcina DAŃCA, kiedy to
na długo przed terminami
programów... zabrakło wolnych miejsc! Pozwolimy sobie
przypomnieć, że w 2006 r. kiedy to mimo zorganizowania drugiego
występu, zabrakło miejsc dla 215 osób!
•W 2009 r. na dwa
tygodnie przed imprezą wszystkie bilety zostały
już wysprzedane,
a w przeddzień imprezy na
naszej
liście rezerwowej, na
każde wolne
miejsce czekało… prawie 300. chętnych
(sala, jak i
poprzednio, dla 700 widzów).
•Sytuacja
powtórzyła się w
2012 r., kiedy to zabrakowało wolnych
miejsc na trzy tygodnie przed programem!
•My
organizatorzy, nazywamy to zjawisko syndromem Dańca i
wcale nie jest nam, ani panu Marcinowi przykro z tak wielkiego
zainteresowania jego wiedeńskimi niepowtarzalnymi programami.
Jest nam jedynie przykro, że tak wiele osób nie mogło ich
zobaczyć, lecz na to składają się co najmniej dwa faktory,
niestety najczęściej nie do pogodzenia - terminy artysty i
dostępność sali.
•Biorąc powyższe pod uwagę, przyznacie Państwo, że nasza prośba o nie czekanie z rezerwacją miejsc
i zakupem biletu na ostatnią chwilę, zdaje się być w pełni uzasadniona.
•Byłoby
nam
jednak bardzo przykro, gdyby się okazało, że to
właśnie dla
Was ich zabrakło.
Prosimy nie przegapić!
•W czasie programu przewidujemy 20. minutową przerwę.
•Już przed
programem, w foyer czynne będzie stoisko nie tylko z audio i
video wydawnictwami artystycznymi.
•Czas na autografy
- w foyer po zakończeniu programu.
•Jak zwykle na naszych
imprezach, nie przewidujemy żadnych miejsc stojących ani
tzw. wejściówek.
Zdjęcia powyżej - z naszych poprzednich występów Marcina Dańca w
Wiedniu.
•Marcin
Daniec
- jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich satyryków i
artystów kabaretowych. Urodził się 1 października 1957
r.
w
Wielopolu Skrzyńskim. W Wielopolu ukończył Szkołę Podstawową nr
1, gdzie stawiał pierwsze kroki
na scenie, a następnie Liceum
Ogólnokształcące im. Tadeusza Kościuszki w Ropczycach. Rok po
zakończeniu liceum, został absolwentem Studium Teatralnego we Wzdowie.
•W 1981 ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w
Krakowie i rozpoczął tam pracę jako pełnomocnik do spraw
kulturalnych AWF.
•W 1984 wraz z Krzysztofem Januszem założył
kabaret "Takich Dwóch".
•Od 1986 pracował w Krakowie w
Akademickim Centrum Kultury "Alma-Art", a następnie
współpracował z kabaretami "Wały
Jagiellońskie" i "Pod
Egidą"
Jana Pietrzaka gdzie występował w towarzystwie m.in. Janusza Gajosa,
Wojciecha Pszoniaka, Piotra Fronczewskiego,
Krystyny Sienkiewicz czy Jana Tadeusza Stanisławskiego.
•W latach
1991-1993, jako autor scenariusza i gospodarz programu,
zrealizował dla TVP swój pierwszy
cykl programowy pt. "Meeting Cabaretowy", będący
pierwowzorem jakże licznych dzisiaj festiwali
kabaretowych.
•Od 1994 występuje samodzielnie lub tworzy
na potrzeby swoich niezliczonych programów i cykli programowych,
odpowiednie formacje artystyczne.
Twórczo, estradowo i medialnie niezwykle aktywny, przy
czym bezkompromisowo wrażliwy społecznie. Twórca wielu
estradowych wcieleń, w tym legendarnych:
przedszkolaka
Marcinka, trochę zagubionego w rzeczywistości, lecz z
uparcie niezmienną własną filozofią życiową - Pana Ignacego,
cwaniaczka i recydywisty Waldemara K. czy Górala.
•Od artystycznych początków konsekwentnie,
niezależnie od różnych zewnętrznych oczekiwań, realizuje
własną wizję kabaretu, dzięki czemu uwielbiają go kolejne pokolenia Polaków
na całym świecie.
•Prywatnie: mąż
Dominiki, ojciec Karoliny i Wiktorii, a od bardzo niedawna,
również i z tego powodu bardzo szczęśliwy - świeżo
upieczony dziadek. Gratulacje! Jest także zagorzałym
kibicem piłkarskim, a jego ukochany Klub Sportowy to Wisła Kraków.
•Marcin
Daniec: Już od dziecka byłem żartownisiem.
Gdy był mały, większość czasu spędzał na boisku i w domu
kultury.
Marcin Daniec opowiada o swoim dzieciństwie spędzonym w
Wielopolu Skrzyńskim (woj. podkarpackie), bramkach z tornistrów
i
palonych
pod kościołem skrętach.
•Moje dzieciństwo wspominam świetnie. Mimo że mnie i siostrę wychowywała
tylko mamusia, uważam, że nadrabiała za dwoje rodziców. Byłem
bardzo aktywnym chłopakiem, którego wielką pasją była gra w
piłkę. Do dziś
pamiętam bramki zrobione z czterech tornistrów.
Uczyłem się bardzo dobrze, potrafiłem zapamiętać dwie trzecie
lekcji, więc nie musiałem w domu siedzieć po nocach i zakuwać.
Miliardy godzin spędzałem też w domu kultury. Uczyłem się tam
gry na gitarze i perkusji. Doskonale pamiętam pana Stasia, który
uczył nas absolutnie wszystkiego - grania, śpiewania z nut, tego
jak
się zachowywać na scenie, jak zapominać o
tremie.
•Przez
wiele lat byłem ministrantem.
Z
całego mojego Wielopola nikt nie mieszkał bliżej kościoła niż
moja rodzina. Dziś nie umiem sobie wyobrazić, że dobrowolnie
wstaję o szóstej rano i biegnę, by służyć do mszy. Ksiądz
Stanisław to kolejna ważna postać w moim życiu. Uczył nas
esperanto, przepisów drogowych, byliśmy z nim na kilkunastu
wycieczkach.
•Muszę
przyznać, że od dziecka byłem żartownisiem.
Przygotowywałem występy w przedszkolu, domu kultury, no i rzecz
jasna w domu.
Pierwszymi widzami były moje
ciocie. To były
zawodowe premiery, do których przygotowywałem się sumiennie,
pisałem scenariusze, robiłem dekoracje.
•W
szkole parodiowałem rzecz jasna nauczycieli.
Starałem się pokazywać ich wady, ale starałem się robić to z
rozsądkiem, żeby zbytnio się nie narażać. Czułem, że idzie mi to
coraz lepiej, że bawię publiczność. Potrafiłem naśladować głosy
nauczycieli i, jako nauczyciel od historii, dwa razy zwolniłem
siebie przez telefon z rosyjskiego.
•Jako
ministranci próbowaliśmy za kościołem palić skręty.
Suche liście zawijaliśmy w "Świat Młodych". Przestaliśmy po
kilku próbach, bo kaszleliśmy nieludzko! Ale przeprosiłem za to
Pana Boga!
•Zawsze
chciałem zostać piłkarzem. Pamiętam jeden z meczów.
Musieliśmy na niego jakoś dojechać i nie oddać wygranej
walkowerem. Jeden z kolegów ubłagał ojca, żeby dał mu swój
samochód. Pan doktor nie spodziewał się, że zmieści się w nim
dziewięciu młodych piłkarzy razem z kierowcą. Ja i mój kolega
byliśmy najmłodsi, dlatego też padła propozycja, że pojedziemy w
niedomkniętym bagażniku. Strzeliłem wtedy cztery bramki i na
dobre wkupiłem się w łaski drużyny.•